sobota, 2 czerwca 2012

18. Ostatnie spotkania

       Dźwięk alarmu rozniósł się po opustoszałym korytarzu. Lampy rozbłysły czerwienią, rzucając długie smugi światła na puste, pozbawione wyrazu, szare ściany. Młoda dziewczyna biegła ile sił w nogach, ciągnąc za sobą czarną walizkę. Usłyszała szelest metalowej taśmy, pędzącej z dużą prędkością wprost na nią, odskoczyła lekko na prawo,a srebrne wędzidło wbiło się miękko w szarą, betonową ścianę. Kupki gruzu posypały się na białe linoleum. Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie. Odwróciła się. Kobieta i mężczyzna w czarnych kitlach biegli w jej stronę. Stanęli kilka metrów od niej. Facet wyciągnął z kieszeni krótkofalówkę.
- Ochrona. Mamy ją, nie przejdzie przez zabezpieczenia. Ma ze sobą walizkę.
Dziewczyna wygięła w krzywy uśmiech swoje pełne, bladoróżowe usta. Jej zielone oczy w świetle migających lamp, nabrały złowrogiego wyrazu. Przymrużyła je lekko, intensywnie wpatrując się w lekarzy. Okulary połówki starszego mężczyzny, zjechały mu na czubek nosa. Na jego pokrytej zmarszczkami twarzy, zaczęły pojawiać się kropelki potu.
- Nie ! Proszę nie ! Sylwia, pomóż mi błagam - spojrzał półprzytomnym wzrokiem na towarzyszkę. Jednak kobieta, zaciskała już swoje dłonie na szyi. Jej poszerzone, nieobecne już w tym świecie źrenice, błądziły po długim korytarzu, pełnym czarnych drzwi bez klamek. Po chwili opadła na kolana, kaszląc głośno i chrapliwie, plamiąc krwią nieskazitelnie czystą podłogę. Nie minęło kilka sekund, a padła martwa na zimną posadzkę. Przerażony starszy mężczyzna klęknął obok Sylwii i wpatrywał się w nią rozgorączkowanym wzrokiem.
         Dziewczyna odgarnęła długie pasma, ciemnych, gęstych włosów, opuszczając je na plecy. Podeszła do martwej kobiety  i odpięła jej identyfikator . Ściągnęła czarny kitel z jeszcze ciepłego truchła. Ubrała fartuch i przypięła kartę identyfikacyjną. Grube palce mężczyzny zacisnęły się jak kleszcze na szczupłej kostce dziewczyny. Uciekinierka spojrzała w dół na starszego lekarza z zimną obojętnością. Wpatrywał się w nią błagalnym wzrokiem.
- Dlaczego to zrobiłaś ?!
- Zrobiłam to czego mnie nauczyliście- wysyczała przez zęby i wyszarpnęła kostkę, ze słabnącego uścisku.
Odwróciła się plecami do konającego mężczyzny. Podeszła do drzwi wykonanych z szarego metalu. Chwyciła czarną walizkę za rączkę i dotknęła kartą elektronicznego czujnika. Drzwi odsunęły się z głośnym sykiem. Spojrzała przez ramię po raz ostatni na długi korytarz, na co dzień oświetlony mocnymi, białymi lampami, pokryty teraz smugami czerwonego, alarmowego światła. Jej zielone oczy zatrzymały się na czarnych drzwiach z numerem 303. Poczuła ukłucie żalu i strach przed nieznanym. Spędziła w tym pokoju niemal całe swoje życie. Uśmiechnęła się ukazując idealne, równe, białe zęby.  Odeszła, pozostawiając swoje dawne życie za drzwiami z numerem 303. Drzwi oddziału "poziomu -6 ", zatrzasnęły się z sykiem wypuszczanego gazu. Zniknęła w windzie, marząc już tylko o tym, aby jej plan się powiódł.

***
               Gryffin wpatrywał się w Willa, oczekując odpowiedzi. Rudy chłopak jedynie pokręcił głową i opuścił ją, kierując swój wzrok na czubki butów. Brunet westchnął, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał. Podparł się na łokciach, próbując się podnieść. Ból w jego prawej ręce rozwijał się z każdym, wykonanym ruchem. Will podbiegł do niego.
- Nie powinieneś - wyszeptał, patrząc na niego przepraszająco.
Gryffin jedynie prychnął pogardliwie, odrzucając wyciągniętą rękę Rudego.
- Nie wkurwiaj mnie już bardziej- spojrzał na niego ostro, podkreślając w ten sposób wcześniej wypowiedziane słowa. Rudowłosy chłopak oddalił się w głąb sali, stając tuż obok Sary. Gryffin opuścił bose stopy na zimne, granatowe linoleum. Zacmokał spoglądając krytycznie na swój szpitalny uniform. Niechętnie przeniósł wzrok na Sarę, a potem na Willa.
- Czego ona tu szuka ?- zapytał przyjaciela, zupełnie ignorując dziewczynę.
- Przyjechała... - zawahał się, nie wiedzą co ma tak naprawdę powiedzieć- na mnie nawrzeszczeć. No i ostrzec- spojrzał pośpiesznie  na Sarę, która spoglądała uważnie na korytarz, przez wąsko odchyloną roletę. 
- Kiedy skoczyłeś ?
- Jakieś, trzy godziny temu.
- Sześć godzin temu, dochodzi już północ- weszła mu w słowo Sara.
- Minęło zbyt dużo czasu. Na pewno ktoś jest już w drodze- Gryffin rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu swoich rzeczy. - Gdzie do cholery są moje spodnie ?- spojrzał pytająco na Willa, który wzruszył ramionami, brunet jedynie westchnął, nie chcąc się już wdawać w dalsze niepotrzebne dyskusje. - Dzwoń do Barbary, spotkamy się wszyscy - spojrzał wrogo na Sarę - tam gdzie zawsze, powinni tam dojechać wystarczająco szybko. W ciągu następnych kilkunastu minut, powinniśmy być już za granicami miasta.
Will przeczesał palcami rudą czuprynę, z zakłopotaniem wpatrując się w ciemną przestrzeń za oknem.
- Oni potrzebują trochę więcej czasu- oznajmił z udawanym spokojem chłopak. Gryffin spojrzał na niego pytająco.
- Przecież są już spakowani. Co za problem. Przecież stać nas na nowe rzeczy, jak już spalą dom. Niech Barbara nie cuduję, dostanie ode mnie tyle kasy ile potrzebuje. No...dzwoń do nich, na co czekasz ?
- Oni...Gryffin...bo...Cholera jasna. Oni nic nie wiedzą !
Gryffin spojrzał na niego, jakby ktoś właśnie uderzył go w twarz.  
- Jak to nic nie wiedzą ?! Nie powiedziałeś im ! Pojebało Cię ! Will do cholery o czym ty myślałeś ?!-
Podbiegł do niego, chwycił go za koszulę i popchnął go na ścianę.- Czemu ich nie powiadomiłeś ?!
- Bo...Ja...Nie wiem. Po prostu przejąłem się tym wszystkim i zapomniałem o konsekwencjach.
- Zapomniałeś ?! Zapomniałeś tak ?! Do cholery jasnej. Ile już lat przed nimi uciekamy, a ty zachowałeś się jak totalny amator. Po co było to wszystko ? Po co były te wszystkie zakazy i reguły ? Po jaką pieprzoną cholerę przeprowadziliśmy się tutaj ? Do miasta pełnego anomalii pogodowych. W okolicę jednej z największych elektrowni.  Po co uciekaliśmy przez tyle lat, skoro ty teraz wystawiasz im nas na talerzu. Tutaj liczą się sekundy, nie minuty. Teraz już nie uciekniemy. Gratulacje możesz być z siebie dumny - puścił wściekły jego koszulkę i uderzył pięścią w ścianę tuż obok jego prawego policzka. Fala bólu rozprzestrzeniła się w jego kończynie, poczuł jak świeże szwy, naprężyły się. Rozluźnił pięść, energicznie poruszając palcami. 
- Musimy wyjść im na przeciw- wyszeptał cicho Will, wpatrując się ze skruchą w towarzyszy. Sara prychnęła, nie odwracając wzroku od obserwowanego korytarza.
- Niewykonalne - odezwała się pewnym głosem, wprawiając w osłupienie rozwścieczonego Gryffina - Mamy czas maksymalnie do świtu. Nie znajdziesz Łowców, choćbyś miał najlepszego tropiciela. Ich drużyny są zbyt silne- obaj młodzi mężczyźni spojrzeli na siebie porozumiewawczo, a potem przenieśli wzrok na Sarę, która wciąż wpatrywała się w przestrzeń korytarza.   
- Przecież zawsze jest jeden Łowca, góra dwóch jak ktoś jest bardzo upierdliwy- zaśmiał się pogardliwie Gryffin, patrząc z wyższością na Sarę. Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła.
- Nigdy nie przyszło Ci na myśl, jak to jest możliwe, że jeden Łowca jest w stanie schwytać każdego ? Co jest w nich takiego, że wszyscy trzęsiemy przed nimi portkami ? Co ich wyróżnia od zwykłych typków z Wydziału i Tropicieli na ich usługach ?
Brunet spojrzał na nią podejrzliwie, jednak cwany uśmiech nie zniknął z jego twarzy. Dziewczyna widząc jego postawę, pokręciła głową z dezaprobatą.
- Jeden Łowca zawsze atakuje, ale jest kryty - obaj młodzi mężczyźni spojrzeli na nią zaciekawieni - Co nie wiedziałeś ? - powiedziała sarkastycznym tonem, patrząc na zdezorientowaną minę Gryffina, uśmiechnęła się, unosząc prawy kącik ust w górę.- Zrobię wam tą przyjemność i  was oświecę. Każda grupa Łowców, to drużyna, która uzupełnia się nawzajem w zależności od typu Obiektu, który tropią. Zazwyczaj składa się z pięcioosobowego składu. Pierwszy z nich to typowy Łowca, czyli ten, który atakuje. Najczęściej do tej roboty rekrutują; Nakłaniaczy, Czytaczy, Otępiaczy,  lub po prostu zwykłych Skoczków, którzy odznaczają się wystarczającą siłą, jeżeli wiesz co mam przez to na myśli - uśmiechnęła się ironicznie, patrząc Gryffinowi prosto w oczy. Brunet na jej ostatnie słowa zacisnął dłonie w pięści i podszedł kilka kroków bliżej Sary. Dziewczyna jedynie przewróciła oczami, na widok jego postawy i nie zwracając na niego uwagi, kontynuowała spokojnym, melancholijnym głosem  jak profesor na nudnym wykładzie.- Drugi w składzie to poboczny, czyli niewidoczny Łowca. Nie musi być bardzo silny, bo jego główną bronią jest zawsze zaskoczenie. Gdy ten pierwszy sobie nie radzi, drugi wchodzi do akcji. Najczęściej w tej roli występują Kameleoni, ale biorąc pod uwagę, że jest ich bardzo mało, często zastępują ich Molekulerzy, Telekinetycy, Nosiciele, choć ci ostatni są tak rzadko występującym okazem, że Wydział raczej ich nie wypuszcza do byle jakiej roboty. Pozostała dwójka to Cień, no i oczywiście któryś z Węszycieli, czyli Tropiciel, Szperacz lub coś temu podobne, ważne żeby węszyło i szukało. Ostatni piąty element to Energetyk, który blokuje aurę elektryczną skoku, czyli po prostu jesteś uziemiony bez możliwości ucieczki. Te pięć elementów to skład, który daje stuprocentową pewność, że nic się nie wymknie z ich sideł. Wczoraj po południu, jak co roku rozpoczęły się łowy. Pierwsze zlecenia to tropienie : Niewidzialnych, Obserwatorów, Energetyków, Manipulatorów, czyli tak zwany "podwyższony stopień ryzyka", który trzeba odszukać w pierwszej kolejności, aby nie poukrywali się po świecie. Na wytopienie Niewidzialnych, czyli Cieni , Kamelonów i tym podobnych, ma się zaledwie 32 godziny potem przepadają jak igła w stogu siana. To oznacza, że mamy jeszcze około dziewięciu godzin , zanim ktoś się nami zainteresuje- odwróciła się do nich plecami i wyszła na korytarz, zasuwając za sobą drzwi. Parę kroków dalej zatrzymała się i spojrzała przez szybę na skoczków, obaj wpatrywali się w jej znikającą sylwetkę z niedowierzaniem. Machnęła dłonią na pożegnanie, gdzieś w głębi czując, że to wcale nie było ich ostatnie spotkanie.

***

            Rzucił patyk wzdłuż piaszczystego wybrzeża. Pies od raz pobiegł w tamtą stronę z nieukrywaną radością. Wpatrywał się w szczeniaka z zazdrością. Chciałby mieć w sobie, choć pierwiastek jego energii. Wsadził ręce do kieszeni bluzy, obserwując psa szarpiącego się z dość dużą gałęzią, którą on rzucił z pomocą telekinezy. Był wściekły na Sarę, ale nie zapomniał o codziennych treningach.  To co widział w jej myślach, wspomnieniach, gdy czasami zapominała blokować swój umysł, pomogło mu zrozumieć kilka spraw. Jednak wielu z nich jeszcze nie rozumiał, a jego kuzynka zawsze usilnie zmieniała temat. Był wściekły na nią, że nie mówi mu wprost wielu spraw. Widział w jej wspomnieniach, jak działają ci ludzie, jakie zbrodnie popełniają na takich jak on. Dlatego bał się ich, jak nikogo innego nigdy wcześniej. Było to dla niego dość nowe uczucie, bo kilka lat wcześniej to przecież on był bogiem. Tak był bogiem. Czuł, że może wszystko. Znał każdą myśl mijanego na ulicy człowieka, zamykał oczy w Londynie, a otwierał je sekundę później w Nowym Jorku. Był na szczycie świata. Później spotkał Marcusa i Rixona, dwóch innych bogów. Byli jego autorytetami, starsi, silniejsi, wyposażeni w nadzwyczajne zdolności, z których istnienia nawet nie zdawał sobie sprawy. Pokazali mu świat zupełnie inny, ponad wszystkie, które do tej pory poznał i zrujnowali mu ten, w którym żył. Z wściekłością uniósł duży konar drzewa, obrócił nim kilkukrotnie w powietrzu. Poczuł jak jego płuca zaciskają się, powodując ból, odłączył nić mocy łączącą go z konarem, który spadł na piasek, tworząc chmurę pyłu. Zakaszlał. Telefon zabrzęczał w jego kieszeni. Dobrze wiedział kto dzwoni, robiła to dzisiaj nieustannie. Miał ochotę wyrzucić telefon daleko przed siebie. Spojrzał na wyświetlacz swojej komórki. Zastanawiał się co może się dziać, że nie daje mu dzisiaj spokoju. Popatrzył na bawiącego się retrievera - "Może wkurzyła się o psa" - pomyślał. Przez ostatnie dwa tygodnie, codziennie zabierał go ze sobą, czuł się dobrze w jego towarzystwie. Retriever słuchał jego narzekań, jak najlepszy przyjaciel i w dodatku nic nie mówił. Taki kumpel to skarb. Jednak nawet jej pies nie zastąpi mu brakującego towarzystwa Sary. Nie przyznawał się do tego przed samym sobą zbyt często, ale tęsknił za nią. Kochał ją, była dla niego ważna i dlatego tak bardzo bolało go to, że mu nie ufa. Nie patrząc nawet na treść wiadomości, po prostu ją usunął. Podniósł ponownie konar kilka metrów nad ziemią, próbując go złamać. Spojrzał na unoszący się kawał drewna, który trzeszczał od naporu telekinetycznej siły. Po kilkunastu sekundach dwa odłamki runęły na piach, wzbijając kolejną chmurę piaskową. Zakrył usta i nos rękawem bluzy. Przymrużył oczy i spojrzał na kawałki z satysfakcją. Udało mu się, po raz pierwszy od wielu lat. Znów to poczuł, poczuł, że jest bogiem.  

***               
Kilkukrotnie sprawdziła, czy wszyscy są w domu i czy nie wrócił już Jared. Dochodziła już czwarta nad ranem. Spakowała jego najważniejsze rzeczy, oba plecaki leżały w nogach jej łóżka, czekając na nią w pełni gotowe do drogi. Jared był przez chwilę w domu, gdy Sara marnowała czas w szpitalu. Mogła go już wtedy złapać, teraz byliby już daleko. Wyciągnęła swoją komórkę i wybrała po raz setny numer kuzyna. Dzwoniła do niego regularnie, co dwadzieścia minut. Za każdym razem odrzucał połączenie, to przynajmniej utwierdzało ją w przekonaniu, że on wciąż żyje. Teraz od dwóch godzin, odzywała się sekretarka, a to z kolei doprowadzało ją do szaleństwa. Przyrzekła sobie, że jak go zobaczy, to go zabije. Miała podejrzenie, że siedzi na jachcie wujostwa w Country Clubie, ale nie chciała wyjść z domu, a skoczyć się bała. Obróciła bezmyślnie telefon w palcach. Biszkopt podniósł łeb i nadstawił uszu. Zapiszczał cicho i zerwał się z łóżka, podbiegając do drzwi balkonowych. Zaalarmowana reakcją psa, podeszła za jego śladem do drzwi. Rozsunęła harmonijkowe skrzydła i spojrzała w ciemną noc, na pierwszy rzut oka wszystko wydawało jej się zwyczajne. Dopóki na plaży nie dostrzegła dwóch zakapturzonych mężczyzn, obserwujących jej okna, a teraz patrzących wprost na nią. Jej serce zamarło.


***OGŁOSZENIA
No więc nowy rozdział, jak upłynie nasz stały termin, czyli tradycyjnie ;) Dziękuję za komentarze pod ostatnią notką, wasze opinie wiele dla mnie znaczą. Przypominam, że nie powiadamiam na blogach, a jedynie na GG. Jeżeli chcecie się znaleźć w Polecanych, wystarczy napisać komentarz w tej zakładce ;) Ach, a co do stronki o zdolnościach, wiem że obiecałam wam ją już w tym tygodniu, jednak na razie nad nią wciąż pracuję, aby wszytko było w niej jasne i zrozumiałe, podobnie z podstroną o Bohaterach, gdy tylko znajdę odpowiednie zdjęcie dla bohatera, lub pojawi się ktoś nowy, na pewno znajdzie się w spisie Bohaterów.

 PROŚBA

Na pasku po lewej stronie umieściłam ankietę. Byłabym wam wdzięczna gdybyście w niej zagłosowali (można wybierać po kilka odpowiedzi ). Wiem, że nie wszystkim zawsze chce się komentować, a lubią to opowiadanie. Zaznaczenie odpowiedzi to dla was kwestia kilku sekund, a dla mnie to bardzo ważne, jak dla każdego autora. Po protu chcę wiedzieć, czy pisanie tego bloga ma jakiś sens. 

NA KONIEC  JESZCZE AKCJA. PROSZĘ WAS TO WAŻNE, WSPIERAJCIE I UDOSTĘPNIAJCIE TEN LINK, A POMOŻECIE TYM DZIECIOM
 http://www.youtube.com/watch?v=OxYe3noxg2A&list=FLqA9avDvUfBrsKdOf9k9AUw&index=1&feature=plpp_video


Pozdrawiam i czekam na wasze opinie ;)

22 komentarze:

  1. Przez chwilę zastanawiałam się, czy to jest retrospekcja z życia Sary, ale potem doszłam do wniosku, że takich zdolności ona nie ma. Nie może wpływać tak na ludzi. A więc pojawi nam się nowa bohaterka. Intrygująca bohaterka. ;>

    Niewykonalne razem.

    Wow. Jak Sara dostanie słowotoku to strach się bać! ;d Jest dobra w tych pouczających monologach. Hmm.. A więc jest cień szansy, że uda im się uciec. To dobrze. Inaczej Will miałby niezłą jadkę z Gryffinem. Pomińmy już Łowców... ^^
    "uzdolnieni w nadzwyczajne zdolności"- Dzwinie to brzmi. Może wyposażeni albo obdarzeniu naturalnymi zdolnościami.

    No to Jared stracony, czy tak? Mniemam, że Sara chciała go ostrzec o sprawie z Łowcami. A on jeszcze wykonuje te ćwiczenia. No jednym słowem: katastrofa. Szkoda by było Jareda.

    O kurcze. Mam nadzieję, że to nie są Łowcy. A Jared mógłby jej odpuścić. W końcu wie przez co przeszła. Powinien zrozumieć, że nie chce go tym obarczać , a może nawet nie chce o tym mówić, bo to wywołuje bolesne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i wytknięcie mi błędów. Jestem nawet z siebie dumna, bo nie było ich zbyt wiele ;) Co od Jareda, jego reakcje są wynikiem tego, że bardzo boi się o swoją przyszłość, a dodatku nie może poradzić sobie z tym kim był w przeszłości. Jest bardzo nieufny wobec ludzi i zbyt szybko się do nich zraża. Wkrótce jednak zmieni się jego tok myślenia ;)

      Usuń
  2. Zdecydowanie zgadzam się z Damonvampire. ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobała mi się część, kiedy Sara opisywała piątkę polujących. Tylko co to za zakapturzone postacie na końcu? Coś mi się to nie podoba. A Jared, jak prawdziwy facet udowodnił, że jest prawdziwym dupkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idąc Twoim tokiem myślenia, to czekam na fragment, kiedy każda kobieta się "sprzeda" lub wybierze dupka zamiast ciekawego faceta. Jednak wolę przyjąć tezę, że tylko głupi ludzie kierują się stereotypami i przemilczeć, bo i tak wiesz swoje.

      Usuń
    2. Każdy przecież ma możliwość wyrażania głośno swoich myśli. Nie sądzę również, że jestem głupia, co narzucasz swoimi słowami: "wole przyjąć tezę, że tylko głupi ludzie kierują się stereotypami". Spójrz z boku na nasze społeczeństwo, coraz więcej w nim nieszanujących się kobiet, napakowanych koksów, którzy chcą wyrwać "pustą" laskę tylko dla przyjemności cielesnych, czy też dzieci sięgających po środki odurzające. Jest z tym coraz gorzej. Uważam to, co uważam i osoba, która mnie nie zna i nie wie jaka naprawdę jestem, nie powinna krytykować moich przemyśleń i spojrzenia na ten świat.

      Usuń
    3. No to zdecyduj się na jedno - albo każdy ma możliwość wyrazić głośno swoje myśli, albo nikt nie powinien ich oceniać (co jest bezsensu, ponieważ podajesz je do publicznej wiadomości).
      Nie oceniłem tego, jaka jesteś, tylko Twoje zachowanie, a w tym wypadku Twoje słowa. Tak, mam prawo. Tak, mogę się nie zgadzać.
      Gdybym spoglądał tylko na tę "gorszą" część ludzkości, która jest promowana, to stałbym się zgorzkniały, a za parę lat osiadłbym na pustyni, bo tylko tam byłoby przyjemnie.
      Tak naprawdę tylko incydenty związane z relacjami są promowane, bo ja nie wiem w jakim społeczeństwie żyjesz, ale u mnie większość relacji jest normalna, a tego się nie promuje. A że znajdzie się kilku idiotów i idiotek - cóż poradzić? My musimy dawać przykład i dążyć do szczęścia.
      Brak wiary w ludzi nie pomnoży jej, prosta matematyka. A jeśli Ci "dobrzy" wątpią, to jak można coś zmienić?
      Przemyśl te słowa, bo sama robisz to samo co oni tylko w innej formie. Oni zwątpili w ludzi, dlatego tak postępują, Ty może tak nie skończysz, ale jeśli będziesz dalej trwać w takim przekonaniu, to życzę powodzenia.

      Usuń
    4. Nie musisz się o mnie martwić, bo jestem świadomą, młodą kobietą, która wysoko sobie stawia poprzeczkę w życiu. Nie obracam się również w takich sferach, gdzie owi "idioci" są. Ale przechodząc ulicami dość sporego miasta, nie da się nie zaobserwować staczających się ludzi. A każdy ma możliwość wypowiedzenia swojego zdania, ale jak to robi, to nich nie ubliża innym.

      Usuń
    5. Swoim pierwszym postem ubliżyłaś mi jako prawdziwemu facetowi ;).
      Spokojnie, nie miałem i nie mam zamiaru Ci ubliżać, chciałem tylko to wyjaśnić.
      I "przepraszam", ale napisałaś "prawdziwy facet" a nie "współczesny pantofel/inne określenie (bo z mężczyznami to on ma tyle wspólnego co z kobietami)", dlatego postanowiłem się wypowiedzieć. Jeśli na prawdziwego faceta patrzysz przez pryzmat "idiotów", to potem wychodzą takie ślepe strzały :).
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    6. W takim razie ja również powinnam "przeprosić" prawdziwego faceta ;p Tak więc: Jared, jak prawdziwy "współczesny pantofel" udowodnił, że jest prawdziwym dupkiem.
      Mam nadzieję, że ta opcja Tobie bardziej będzie odpowiadała.
      Pozdrawiam ;D

      Usuń
  4. Rozdział świetny:) Mam nadzieję że jej nie złapią. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego rozdziału. Wciąż i wciąż nie mogę uwierzyć, jak precyzyjnie wszystko opisujesz. To, co podoba mi się najbardziej to fakt, że opisujesz otoczenie, które czytelnik potem może sobie z łatwością wyobrazić. Czytałam masę opowiadań, gdzie narracja była przesycona cierpieniami egzystencjalnymi bohatera lub jego osobistymi myślami, a brak konkretów o świecie przedstawionym. Ciebie to nie dotyczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zawsze świetny i opis
    boski! mam nadzieję że nie złapią jej. czekam na kolejny rozdział.


    zapraszam do siebie nowy rozdział http://las-tontas-no-van-al-cielo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. z góry przepraszam za krótki komentarz, ale mam dużo do nadrobienia a nie było mnie przecież zaledwie trzy dni.
    Notka podobała mi się. Sara jest świetną bohaterką. zazdroszczę Ci że tak precyzyjnie opisujesz świat :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że tak późno ale byłam ostatnio bardzo zabiegana.
    Co do rozdziału, to nie mam praktycznie co pisać. Jak zwykle opisujesz miejsca bardzo precyzyjnie, wyobrażam sobie, że jestem tam z twoimi bohaterami. Jared mnie wkurzył. No bo ile można, być takim idiotą ? Oczywiście nie obrażając go. :)
    A, jeszcze te postacie przy końcówce. Ciekawe co teraz zrobi Sara ? Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam, Avalon ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Cieszę się, że podobają Ci się opisy miejsc wydarzeń. Jared jeszcze kilka razy, zachowa się jak kompletny kretyn, ale wkrótce zmądrzeje ;)

      Usuń
  9. Tak też myślałam, ze w weekend nie dam już rady. Przeczytałam już w ciągu tygodnia, ale wczoraj byłam zbyt zmęczona, by napisać sensowny komentarz.
    Zaciekawił mnie początek. Zastanawiam się jakie dalsze konsekwencje wynikną z takiego działania dziewczyny. I z tego co mi się wydaje, to pojawiła się ona po raz pierwszy, tak? Chyba że coś pomyliłam, ostatnio miała tyle do nadrobienia, że niektóre wątki zaczęły mi się mieszać.
    I jeszcze ta końcówka, jejku jak można kończyć rozdział z takim momencie. To powinno być zabronione. Jednak mam nadzieję, że dziewczynie uda się jakoś wybrnąć z tej sytuacji i nic się jej nie stanie. A przynajmniej nic bardzo poważnego.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi, że nie miałaś czasu na jakiekolwiek komentarze. Brak czasu to dość dobrze znane mi pojęcie ;) Ja też dopiero dzisiaj miałam czas, aby zajrzeć na bloga. Co do dziewczyny z początku, tak jest nową postacią, ale zacznie się pojawiać w kolejnych rozdziałach bardzo rzadko. Jednak jest ona jedną z głównych bohaterek ;)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  10. Ciekawie piszesz, trafiłem tu poprzez blog "Nostalgicznej" i nie żałuję. Jedynie muszę nadrobić poprzednie teksty, dlatego jeszcze się nie wypowiem o całości.
    Taka mała uwaga (dużą ilość tekstu ciężko się czyta na ciemnym tle, bo oczy szybko się męczą)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hej, masz fajnego bloga, super opowiadanie bardzo mi się podoba. juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu. na poczatku znalazlam jumpers-story.blog.onet.pl i tam czyalam . to pierwsze opowiadanie tez bylo spoko, ale to tez jest super. pozdrawiam i zycze weny do pisania i dobrych ocen na swiadectwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba. Dziękuję również za pochwalenie pierwszej wersji tej historii.

      Usuń
  12. Spodobało mi się to opowiadanie, tym bardziej, że kiedyś miałam dość podobny pomysł, z drobnymi tylko różnicami, jednak nie udało mi się go niestety zrealizować. Zamierzam wkrótce nadrobić całość; lubię opowiadania tego typu, więc myślę, że poprzednie rozdziały powinny być równie interesujące jak ten. Ogarnęłam już jednak zakładki więc mniej więcej wiem, o co chodzi i nie powiem, zaciekawiłaś mnie ^^.
    W każdym razie masz dobry styl i muszę cię pochwalić za obrazowe opisy. Uwielbiam czytać opisy, więc się ucieszyłam, widząc ich tyle u ciebie. W dodatku ciekawie kreujesz świat przedstawiony.
    [marmurowe-serce]

    OdpowiedzUsuń