- - Z przykrością muszę cię poinformować, że chyba jesteś w mojej
drużynie. Will jesteś Taktykiem, czasami mówi się też o was
Architekci, bądź Budowniczy. To zależy.
- Od czego ?
- Od tego jaką
specjalizacje sobie obierzesz.
- Nie rozumiem –
Rudy chłopak spojrzał w stronę horyzontu. Ciemne, deszczowe
chmury unosiły się nad wzburzonym morzem. Podskoczył i usiadł na
wilgotnym kamieniu obok Sary. Przez chwilę spoglądał na swoje
zniszczone adidasy, wolno poruszając nogami. Podniósł głowę i
spojrzał w oczy dziewczynie, siedzącej przy nim i patrzącej na
niego ze współczuciem. Ta szybko odwróciła wzrok, nie chciała
patrzeć na niego, na bezradność wypisaną w jego oczach. -
Dlaczego nie mogę być po prostu zwyczajnym kujonem ? - usłyszała
jego szept.
- Dlaczego ja nie mogę
być zwyczajną dziewczyną ? Każdy z nas zadaje sobie to pytanie.-
Sara spojrzała na niego, siląc się na delikatny uśmiech, jednak
Will nie patrzył na nią.Wpatrywał się w czubki swoich butów,
obklejonych piachem.
Siedzieli w
ciszy, każdy pogrążył się w swoich myślach, które co kilka sekund
zagłuszał huk fal, uderzających o kamienie przy brzegu. Krople
deszczu wolno opadały na piasek, tworząc niewielkie mokre kratery.
Co chwilę jakaś zabłąkana kropelka, spływała po ich twarzach
lub osiadała im na włosach, tworząc coś na wzór rosy. Sara
spojrzała w niebo i zmarszczyła nos w niezadowoleniu. Szturchnęła
Willa delikatnie łokciem. Ten nieprzytomnie spojrzał na nią,
jakby zupełnie zapomniał o jej obecności.
- Chodź musimy już iść. Chyba, ze chcesz tu siedzieć i marznąć.- Rudy w odpowiedzi
zeskoczył z kamienia, wyginając przy tym nerwowo stopy, które co
raz głębiej zanurzały się w piach.
- Masz rację, odwiozę
Cię, albo wiesz może będzie lepiej jeżeli ty poprowadzisz.
Sara skinęła głową.
Kluczki zabrzęczały, spadając na jej otwartą dłoń.
Oboje w nerwowej ciszy ruszyli w stronę lasu. Sara zdawała sobie sprawę, z tego, że on ma setki pytań i jeżeli nie zada ich dzisiaj, to jej telefon nieustannie będzie dzwonił przez kolejne dni. Wiedziała, jak trudno poradzić sobie z tym, że jest się kimś innym, że na pozór zwyczajna inteligencja, okazuje się w jego przypadku dziwną bronią. Sara poznała kilku Taktyków, jednak zawsze ta zdolność wydawała jej się osobliwa, zupełnie nie użyteczna. Na wyspie było kilku takich, ale nigdy nie miała z nimi kontaktu, chodzili zupełnie innymi ścieżkami, należeli do grupy Epsilon tak jak Fantastycy. Wydział trzymał ich na poziomie -6 na tak zwanej kwarantannie. Trafiały tam wszystkie zadziwiające i trudne do opisania przypadki. Dziewczyna spojrzała na Willa, nie mogła zrozumieć dlaczego Wydział w ogóle poświęcał im czas. Co jest w nich takiego niezwykłego.
Oboje w nerwowej ciszy ruszyli w stronę lasu. Sara zdawała sobie sprawę, z tego, że on ma setki pytań i jeżeli nie zada ich dzisiaj, to jej telefon nieustannie będzie dzwonił przez kolejne dni. Wiedziała, jak trudno poradzić sobie z tym, że jest się kimś innym, że na pozór zwyczajna inteligencja, okazuje się w jego przypadku dziwną bronią. Sara poznała kilku Taktyków, jednak zawsze ta zdolność wydawała jej się osobliwa, zupełnie nie użyteczna. Na wyspie było kilku takich, ale nigdy nie miała z nimi kontaktu, chodzili zupełnie innymi ścieżkami, należeli do grupy Epsilon tak jak Fantastycy. Wydział trzymał ich na poziomie -6 na tak zwanej kwarantannie. Trafiały tam wszystkie zadziwiające i trudne do opisania przypadki. Dziewczyna spojrzała na Willa, nie mogła zrozumieć dlaczego Wydział w ogóle poświęcał im czas. Co jest w nich takiego niezwykłego.
Doszli już do
auta. Stare, pordzewiałe z każdej możliwej strony Camaro, nie wyglądało zbyt kusząco nawet dla złodzieja. Wsiadła, delikatnie
trzaskając drzwiami i otwierając drugie od strony pasażera.
Skulony Will, usiadł obok niej.
Dziewczyna spojrzała
na niego wyczekująco, zapadając się w o dziwo miękki i wygodny
fotel.
- Pytaj, o co chcesz ?
- Kiedy ? - Sara
spojrzała na niego ze zdumieniem. Na początku nie wiedząc w zupełności o co mu chodzi, dopiero po chwili zrozumiała.
- Nigdy – chłopak
spojrzał na nią zaskoczony – Teoretycznie oczywiście. Nie
zakwalifikują Cię do grupy ani nie będą specjalnie cię szukać,
jeżeli sam się nie przyznasz, ze posiadasz dodatkowe zdolności.
Gdy Cię dopadną, to na pewno jeden ze Szperaczy odkryje aktywność
no i wtedy zrobią ci testy, ale to jest jedna z kilku zdolności,
którą jak się uprzesz to nie odkryją.
- Jesteś pewna ?
- Tak znam Szperacza,
kiedyś mówił mi jak to działa. Ciebie to nie dotyczy, uwierz mi.
Rudy kiwnął w
zamyśleniu głową, a po chwili uśmiechnął się. Na widok jego
rozanielonej twarzy zachciało jej się śmiać.
- Co cię tak bawi ?-
zapytała, nie mogąc ukryć ciekawości. Czasami był dla niej
zupełnie nie przewidywalny.
- Wciąż jestem
wolny, nie muszę się martwić, ze banda Czytaczy, Tropicieli i
innego rodzaju paskudztwa wpadanie mi do domu.
Sara wywróciła
oczami. Zastanawiała się, czy opowiedzieć mu o Epsilonie, w sumie
jeżeli go złapią to trafi właśnie tam. Spojrzała na niego, znów
wrócił wyluzowany Will, nie chciała go martwić, nie było
jeszcze takiej potrzeby, żeby straszyć go poziomem -6. Słyszała
o ty miejscu przedziwne, przerażające pogłoski, ale w końcu to
tylko historyjki.
Chłopak ponownie
spoważniał i spojrzał uważnie na dziewczynę.
- Sara mówiłaś coś
o specjalizacjach o Architektach i Budowniczych, o co z tym chodzi ?
- Widzisz i tu
zaczynają się schody. Nie mam bladego pojęcia. Co ty dokładanie
potrafisz ? Pisałeś mi w esemesie, że widzisz plany, dotykając
ścian lub kody kart kredytowych, kiedy trzymasz je w dłoni. Jak ty
to widzisz ?
- Ja nie widzę planów
takich rysowanych, oczywiście mogę je naszkicować. Jednak
najczęściej wygląda to tak, że na przykład muskam ścianę
budynku dłonią. W tym samym momencie w mojej głowie pojawiają
się setki korytarzy w trójwymiarze, tak jakbym przechodził nimi w
zawrotnym tempie. Robi się mętlik, tunele nachodzą na siebie, no
i wtedy zaczynam wariować, najczęściej myślę wtedy o
ucieczce. Intensywnie się na tym skupiam i pojawiają się korytarze, które mają
mocniejsze kolory, wiem, że one prowadzą do wyjścia najkrótszą
drogą. To jednak nie wszystko, kiedy dotykam palcami np. systemu
alarmowego, kart płatniczych, bankomatów widzę wszystkie kody, po
prostu mam liczby przed oczami. Podobnie jest z komputerami, dlatego
tak łatwo włamuję się do każdego systemu.
- To tak jak
Energetycy- mruknęła pod nosem Sara, nie rozumiejąc na czym
polega jego wyjątkowość.
- Energetycy ?!
Hmm...Coś słyszałem i czytałem, nie w zupełności to nie jest
to samo.
- Wiem. Energetycy
tworzą dodatkowo pole siłowe, są jak przewodnicy prądu. Kiedy
chcą się gdzieś włamać po prostu podpinają się jak wtyczki.
Ty to coś zupełnie innego. Nie wytwarzasz pola siłowego. Działasz
jak czytnik, po prostu odczytujesz informacje. Bezsensu w zupełności
to nie to samo, inaczej nie dostalibyście specjalnej grupy.
- Sara. Przed chwilą
powiedziałaś, że nie będą na mnie polować i jeżeli im się
nie przyznam to mnie wypuszczą.
- Raczej Cię zabiją,
albo wezmą na testera.
Chłopak siedzący
obok jęknął. Sara spojrzała na niego przepraszająco.
- Nie to miałam na
myśli. Wiesz, że zaczęły się Polowania. Teraz jest
niebezpieczny okres. Bandy Łowców będą poszukiwać nowych
osobników. Nie tylko oni. Cienie też będą walczyć o każdą
zdolność. Przez dwa miesiące będą przemierzać wszystkie zakątki
tego świata. Nie ukryjemy się przed nimi chyba, że masz
miejscówkę na środku pustyni jak Gryffin.- widziała jak na wspomnienie imienia chłopaka, Will kątem oka spojrzał na jej
zabandażowaną dłoń i siniaki w okolicach krtani. Uchylił usta,
chciał coś powiedział, jednak zaraz przygryzł dolną wargę.
Sara westchnęła.
- Coś jeszcze
potrafisz, lub chcesz o coś zapytać ?
Rudy pokiwał
przecząco głową. Po chwili jednak otworzył usta, aby zaraz je
zamknąć.
- Możemy jeszcze tu
posiedzieć ?
- Jasne. Nie śpieszy
mi się.
Krople deszczu głośno
bębniły w dach samochodu. Ulewa wodospadem spływała po przedniej
szybie, za którą majaczyły rozmyte kontury lasu. Patrzyła przed
siebie, miarowo uderzając palcami o kierownicę. Will siedział
skulony, strzelając kostkami w palcach. Ten rytmiczny dźwięk,
wywoływał falę dreszczy na plecach Sary.
- Mógłbyś przestać-
warknęła na niego. Przerażony tonem jej głosu, spojrzał na nią
ze skruchą i rozprostował palce. Cisza ponownie zapanowała w
aucie. Po chwili spokojny głos chłopaka przedarł się, przez szum
deszczu.
- Jak tam jest...No
wiesz na wyspie ?- wyjąkał, obserwując krople spływające po
bocznej szybie. Sara wzięła głębszy wdech.
- Na początku czujesz
się jak w szkole. Chodzisz na zajęcia, mieszkasz ze współlokatorem.
Wieczorem bawisz się w klubie, popisujesz się zdolnościami,
pijesz drinki. Grasz na pieniądze,a raczej na punkty, które później
wymieniasz na gotówkę, gdy opuszczasz mury ośrodka. Masz wolne
przepustki za dobre sprawowanie, możesz podróżować gdzie chcesz.
Odwiedzać rodziców. Przez cały ten czas utrzymują cię w
przekonaniu, ze jesteś idealnym dzieckiem Boga, stworzonym przez
niego do tego, by ratować świat przed innymi. No wiesz taki
American Dream dla paranormalnych. No i wierzysz im. Jedyne co
musisz dla nich robić, to zabijać, wtedy wydaje ci się to małą
ceną, za życie jakie wiedziesz. Czujesz się jak żołnierz na misji. Bo przecież zabijając, robisz coś dobrego. Z czasem jednak
zaczynasz dostrzegać luki. Widzisz przez pryzmat mydlanego świata,
ze coś tu nie gra. Dostrzegasz rysy. Zastanawiasz się dlaczego
niektórzy znikają ? Każdego wieczoru widzisz na dużych
telebimach, znajomych którzy polegli. Oddajesz im honory, a
jednak zaczyna ci świtać światełko. Dlaczego giną Ci z Zety,
którzy nie mają żadnych zdolności ? Co się stało z dziewczyną
i chłopakiem, którzy byli w sobie szaleńczo zakochani ? Czemu
nigdy nie możesz wjeżdżać na poziomy od -5 ? Dlaczego twoi
koledzy, których zabrano na zabiegi, już nie wracają ? Co się
dzieje z osobami, które zaczynają węszyć ? Zaczynasz mieć setki
pytań, później odkrywasz odpowiedzi karta po karcie. Jesteś
przerażony, za każdym razem gdy wychodzisz na powierzchnie, marzysz
o tym by uciec. Wtedy jednak jest już za późno. Wiesz, że GPS
pod twoją skórą, to nie jest zwyczajna zabawka dzięki której
cię namierzają. Jeżeli uciekniesz, wystarczy jeden przycisk, a
trucizna zawarta w kapsule trafi do twojego krwiobiegu. To samo
dzieje się jeżeli chcesz go usunąć. Chyba, ze znasz dobrego
Uzdrowiciela, który Ci to wyciągnie. Każde kolejne zlecenie
traktujesz jak śmierć dla twojej duszy, czasami nie masz już siły pociągnąć za spust. Bo wiesz, że ideały o które tak bardzo
walczysz to zwykła rzeź. Kiedy jesteś już na granicy obłędu, żyjąc tylko po to by ratować bliskich, a jedyne o czym marzysz to śmierć. Dostajesz nagle zlecenie, odnaleźć chłopaka, sprowadzić
go na Wyspę. Zostajesz Łowcą. Chłopak ten czekał już na
Ciebie, nie wyglądał na zaskoczonego twoją wizytą.
Niespodziewanie zaczyna opowiadać Ci o lepszym życiu. O mieście
pełnym paranormalnych, chronionym przez Cienie, którego nie
znajdzie nikt na mapie, gdzie nie trafisz bez przewodnika. W twoim
sercu rodzi się nadzieja na normalne życie. Dajesz chłopakowi
klika dni, wciąż udając, że go poszukujesz. On wszystko
organizuje, znajduje przewodnika. Myślisz o tym jak nie wiele czasu,
dzieli Cię od wolności. Wyobrażasz sobie jak żyjesz w mieszkaniu razem z mamą, jak chodzisz do szkoły, może nawet zakładasz rodzinę.
Wkrótce zjawia się z kilkuletnim wietnamskim chłopcem. Ten
patrząc na mój tatuaż gestykuluje i krzyczy do młodego Portugalczyka, że nie może mnie zabrać, ze ja to śmierć.
Nieznany mi chłopak powierza mu swoje życie za moje. Wzruszona
jego gestem, puściłam dłoń Wietnamczyka, za nim ten wykonał
skok. Portugalczyk spojrzał na mnie zaskoczony. „Obiecuję, że
będę Cię chronić”, mówię mu i znikam. Kilkanaście tygodni
później mijam go na korytarzu Wydziału. Wściekła proszę go o
wyjaśnienia. Ten mówi mi, że jest tutaj nie przypadkowo, że w Mieście Cieni nie dzieje się dobrze, że od lat 70 wiele się
zmieniło, ludzie są tam tyranizowani. Mówi, ze poznał tam
dziewczynę, która pomogła mu przeżyć pierwsze kilka dni.
Należy ona do ruchu oporu, który chce stawić czoło Cieniom i
Wydziałowi, dlatego potrzebują wtyki na wyspie. Od tej pory
pracowaliśmy razem. Zostałam jego strażniczką, zazwyczaj było
tak, że chłopak i dziewczyna współpracowali. Przeglądaliśmy akta i tworzyliśmy zespoły. Selekcjonowaliśmy
nasze zlecenia. Niektórych uwalnialiśmy i pozorowaliśmy ich
śmierć, innych odsyłaliśmy do Miasta Cienia. Wtedy zaczęłam
czuć, że żyję. Graliśmy na dwa fronty, podobało mi się to.
Później jednak zaufałam nie tej osobie co trzeba, a reszta
historii...sam ja przecież znasz. Dobrze wiesz, że Gryffin nie
ściga mnie za to, że zwinęłam mu prezent spod choinki.
Westchnęła z
irytacją. Dopiero po upływie kilku sekund zorientowała się, że
jej dłonie kurczowo zaciskają są na kierownicy, a oczy pieką od suchości.
- Przepraszam nie
potrzebnie zboczyłam z tematu. Nie wiem co mi się stało. Nie
powinnam Ci tego w ogóle mówić- spojrzała na niego przepraszająco, próbując ukryć zdenerwowanie w głosie.
- Nie, dobrze
zrobiłaś. Teraz patrzę na Ciebie zupełnie inaczej. Ludzie źle
Cię oceniają, nie znają, nie mają pojęcia o tym co zrobiłaś.
- Mówiąc „ludzie”,
masz na myśli Gryffina ? – spojrzała na niego ze złością.
Chłopak zmarszczył nos. Uśmiechnął się
skruszony.
- Nie tylko jego. Ja
też nie zawsze Ci ufałem. Domyślałem się, ze jesteś po naszej
stronie. Jednak często dopadały mnie wątpliwości, szczególnie
po tej sprawie z Jonach. Muszę Ci się przyznać, że na początku za kumplowałem się z tobą, żeby tylko dowiedzieć się co mi
dolega. Chciałem twojej pomocy. Dlatego byłem twoim sojusznikiem-
dziewczyna patrzyła na niego z rozszerzonymi źrenicami. Nie mogąc
uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Poczuła się zdradzona.
Zdjęła ręce z kierownicy i nacisnęła klamkę, która jak na
złość zacięła się. Nienawidziła go, miała ochotę rozszarpać
go na małe kawałeczki. Zaufała mu, wierzyła w niego. Szarpała
klamką, jednak drzwiczki ani drgnęły. Przeklinała ten złom w
myślach wszystkimi epitetami, jakie znała.
- Sara zaczekaj –
Rudy chwycił ja za ramię. Dziewczyna posłała mu lodowate
spojrzenie.- Przepraszam. Wiem jak to zabrzmiało, ale ja naprawdę
Cię lubię. Po prostu chciałem być z tobą szczery.
- Jestem Ci za to
wdzięczna. Nie musisz już udawać mojego przyjaciela. Wiesz już
kim jesteś. Poproś Gryffina niech Ci znajdzie kolegę o podobnych
zdolnościach.- Will puścił ramie dziewczyny, powrócił do poprzedniej pozycji, ponownie wpatrując
się przez szybę. Nie mogła określić wyrazu jego twarzy. Stał
się taki przygaszony.
- Nie powiem mu...No
wiesz o tym kim jestem. Znienawidzi mnie.
Sara spojrzała na
niego uważnie, poczuła jakiś dziwny skurcz w żołądku.
Wiedziała co on czuje, teraz jest w podobnej sytuacji. Westchnęła
przeciągle. Nienawidząc się za to, co zaraz powie.
- Pomogę Ci, jak
tylko będę potrafiła. Jednak nie licz na nic więcej.- Twarz
chłopaka rozpromieniła się. Za to Sara ugryzła się w język.
- Naprawdę ?
- Nie na niby. Możemy
już wracać ? Poszukam jakichś informacji o tobie, ty też szukaj.
Wykorzystaj to swoje „coś”.
- Dobra.
Sara nie patrząc na
niego i wyzywając się w myślach, zawróciła na leśnej drodze i
wyjechała na główną drogę. Silnik głośno
charczał przy każdej zmianie biegów. Doprowadzało ja to do
szału, podobnie jak głucha cisza panująca w aucie.
- Ten chłopak o
którym mówiłaś. On jest jeszcze na wyspie ?- jeżeli był jakiś
temat, o którym jeszcze chciała z nim rozmawiać. To ten na pewno
do niego nie należał. Wdepnęła mocniej pedał gazu i wysyczała.
- Nie- Will w
zupełności nie przejął się tonem jej głosu.
- Uciekł tak jak ty
?
- Nie żyje-
powiedziała przepełnionym bólem głosem, patrząc mu prosto w
oczy. Odwróciła wzrok i skupiła się na drodze. Po chwili
milczenia, Rudy zadał kolejne męczące pytanie.
- Kochałaś go ? –
Spytał zaciekawiony, uważnie ją obserwując. Sara zaśmiała się
gorzko.
- Słowo „kochać”
ma wiele znaczeń. Nie zapominaj o tym.
Jechali w ciszy. Nie
odzywając się już do siebie. Po kilku minutach Will zaczął
strzelać palcami. Sara zacisnęła usta w wąską kreskę. Nie
chciała mu pokazać, jak bardzo to ją drażni. Ile nie miłych
wspomnień ten dźwięk rozgrzebuje w jej wspomnieniach.
Telefon
Willa zadzwonił w kieszeni. Wyciągnął go i uśmiechnął
się patrząc na wyświetlacz.
- No i jak się beze mnie bawicie?- spytał beztroskim tonem, w zupełności nie
pasującym do napiętej atmosfery panującej w aucie. Ktoś głośno
i nieskładnie przekazywał wiadomości. Z każdym słowem rozmówcy,
twarz Willa przybierała co raz bledszy odcień. Zaniepokojona Sara
zwolniła, uważnie go obserwując. Półprzytomny chłopak wsunął
telefon do kieszeni. Spojrzał na Sarę, strach był wypisany w
każdym zakamarku jego twarzy. Przez myśli dziewczyny
przebiegało setki przerażających scenariuszy.
- Gryffin...-
wyszeptał- Gryffin jest w szpitalu.
Sara zahamowała
gwałtownie. Will tylko spojrzał na nią i skoczył.
- Co za idiota ! –
warknęła Sara, z piskiem opon zawracając na drodze.
***
Nowa notka do tygodnia od pojawienia się 10 komentarza (tak wiem durna zasada, ale ja po prostu jestem ciekawa co myślicie o tym blogu :). Przypominam, że jeżeli chcecie znaleźć się w Polecanych lub Powiadamianych, piszcie w komentarzach i na GG. Kilka osób pytało mnie, czy istnieje możliwość podpisywania się swoim nickiem pod komentarzem na blogspot bez logowania się ? Tak istnieje taka możliwość. Do tego służy zakładka NAZWA/ ADRES URL , jeżeli nie macie blogów po prostu wpisujecie tylko nazwę, także nie musicie korzystać z zakładki Anonimowy ;) Jestem bardzo ciekawa co myślicie o tym rozdziale.
Chciałabym bardzo podziękować damonvampire, autorce intrygującego bloga z serii TVD, która zaczęła czytać te moje wypociny od początku i zostawiać pod nimi komentarze z bardzo pomocnymi uwagami. Obiecuję, że jak tylko znajdę więcej czasu, to zacznę poprawiać wszystkie błędy według twoich rad.
Drugim fajnym blogiem jest ciekawa historia, którą zaczęła pisać Avalon warto do niej zajrzeć. Opowiada o dziewczynie, która jest nekromantą, więcej wam nie zdradzam po prostu sami zajrzyjcie ;) Naprawdę warto ;)
kurcze! świetne muszę przeczytać poprzednie! http://las-tontas-no-van-al-cielo.blogspot.com/ dodaje do linków.
OdpowiedzUsuńHej. :) Chciałam Cię jedynie poinformować, że nazwa mojego bloga została zmieniona z http://nowa-historia-o-wampirach.blogspot.com/ na http://swit-zywych-trupow.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńA tego rozdziału niestety na razie nie przeczytam, bowiem chcę być na bieżąco, od początku, więc czytam te pierwsze. Do niego też kiedyś dojdę i na pewno skomentuję! :)
Co tu mam pisać? Jak zwykle świetnie. Will Taktykiem? Gryffin w szpitalu? Zawsze tak pozostawiasz w napięciu i tylko domyślać się co dalej. Oj, dzięki także, że mnie reklamujesz :) A co do mojego bloga, to nowy rozdział powinien pojawić się na początku kolejnego tygodnia.
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna. :O
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne!
Mam pytanie, czy możesz mnie informować o nowych rozdzaiałach? Byłabym wdzięczna! :)
http://they-have-no-reflections.blogspot.com/
Widać, że fabuła się rozkręca, lubię to. :) Pisz tak dalej. ;d Myślę, że powinno dojść do tych 10 komentarzy. ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne! Zapraszam do mnie :3 zewaniola.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Ciekawe co temu pajacowi się stało w końcu z tą raną... Czekam na kolejny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMi się tam podobało... Może już powoli mylą mi się te nazwy ludzi z różnymi zdolnościami, ale dam rade to ogarnąć... A co ten Gryffin znowu odwalił? Czy on nie może usiedzieć ze spokojem na swoich czterech literach?
OdpowiedzUsuńNo, w końcu zebrałam się do napisania jakiegoś w miarę sensownego komentarza. Tak sobie czytałam ten rozdział, czytałam i... wiesz co? Trochę chaotycznie to wszystko ujęłaś. Wszystko skupiło się wokół spotkania Willa i Sary, więc pod koniec już trochę się nudzić zaczynałam, nie ukrywam, jednak bardzo ucieszył nie fakt, że bliżej zapoznałaś nas z tą całą klasyfikacją wśród skoczków, wyjaśniłaś dużo terminów itp. Podoba mi się również relacja, jaką zbudowałaś pomiędzy tą dwójką - takie różne charaktery, a jak ze sobą rozmawiają, to aż przyjemnie to czytać. Haha, powinnam cię udusić za przerwanie w takim momencie, toż to zasługuję na karę dotkliwą :D. Pozdrawiam cię serdecznie i czekam na kolejny rozdział, o którym to już pewnie mnie poinformujesz i to na gg, jak się dogadałyśmy, nie? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz u mnie :)
OdpowiedzUsuńZabierałam się za przeczytanie już od dłuższego czasu (tym bardziej, że natrafiłam na Twój blog, gdy był jeszcze na onecie), ale ostatnio miałam trochę nauki i projekt do zrobienia, więc dopiero w weekend znalazłam trochę czasu.
Masz lekki styl i tekst czytało się z przyjemnością. Bardzo spodobał mi się pomysł na opowiadanie. Na początku trochę zaplątałam się w tych wszystkich nazwach, ale z czasem pewnie wszystko sobie w głowie poukładam i ogarnę.
Jejku, dlaczego musiałaś ostatni rozdział skończyć w takim momencie. Z chęcią poczytałabym sobie dalej i dowiedziała się więcej o sytuacji Gryffina, a tu niestety trzeba czekać do kolejnego rozdziału.
Przy okazji zapraszam na nowy rozdział do siebie.
Pozdrawiam serdecznie :)
"ponownie wpatrując się przez szybę"- za szybę, albo spoglądając przez szybę
OdpowiedzUsuńI z błędów to tyle. Czytałam rozdział na niemieckim, więc nie miałam jak wypisywać ich, a nawet jeśli bym miała to na pewno nie było ich dużo, więc tam mogę odpuścić. ^^
I powiem tak. Ten powiedzmy, że monolog Sary mnie strasznie wciągnął. Nie mogłam wprost oderwać od niego wzroku. Koleżanka z ławki pytała się co mi się dzieje xd A na niemieckim powinnam uważać, bo mam istną żyletę !
Też tak czasami mam, że zaczynam o czymś mówić, a potem opisuję historię mojego życia hahha xd Takie zboczenie jakieś...
Bardzo ładnie ze strony Willa, że powiedział Sarze co kierowało nim kiedy zaczął się z nią kumplować. I całkowicie rozumiem jej rozgoryczenie. Też bym tak zareagowała na jej miejscu. Czuć się ważnym tylko dlatego, że ktoś ma do nas sprawę to straszne uczucie ;/ Dziwnie to zdanie zapisałam, ale nie mam głowy, żeby powtarzać. ;d
Czyli to jednak nie był Gryffin, a Will! Po raz kolejny się pomyliłam xd
A Gryffin się doigrał ha! Sara pojedzie do szpitala? Po co tam ona? Przecież to nie jest jej przyjaciel.. Tylko odkryje przed nim swoje uczucia!
Dziękuję za dedykację :) Ja wiem, że te moje komentarze mogą być nużące i wręcz irytujące no ale staram się jak mogę i próbuję dawać dobre rady. Sama nie jestem jakaś dobra, ale to co wiem, próbuję przekazać dalej. :)