poniedziałek, 14 maja 2012

16. Taktyk


-               - Z przykrością muszę cię poinformować, że chyba jesteś w mojej drużynie. Will jesteś Taktykiem, czasami mówi się też o was Architekci, bądź Budowniczy. To zależy.
    - Od czego ?
    - Od tego jaką specjalizacje sobie obierzesz.
    - Nie rozumiem – Rudy chłopak spojrzał w stronę horyzontu. Ciemne, deszczowe chmury unosiły się nad wzburzonym morzem. Podskoczył i usiadł na wilgotnym kamieniu obok Sary. Przez chwilę spoglądał na swoje zniszczone adidasy, wolno poruszając nogami. Podniósł głowę i spojrzał w oczy dziewczynie, siedzącej przy nim i patrzącej na niego ze współczuciem. Ta szybko odwróciła wzrok, nie chciała patrzeć na niego, na bezradność wypisaną w jego oczach. - Dlaczego nie mogę być po prostu zwyczajnym kujonem ? - usłyszała jego szept.
    - Dlaczego ja nie mogę być zwyczajną dziewczyną ? Każdy z nas zadaje sobie to pytanie.- Sara spojrzała na niego, siląc się na delikatny uśmiech, jednak Will nie patrzył na nią.Wpatrywał się w czubki swoich butów, obklejonych piachem.
           Siedzieli w ciszy, każdy pogrążył się w swoich myślach, które co kilka sekund zagłuszał huk fal, uderzających o kamienie przy brzegu. Krople deszczu wolno opadały na piasek, tworząc niewielkie mokre kratery. Co chwilę jakaś zabłąkana kropelka, spływała po ich twarzach lub osiadała im na włosach, tworząc coś na wzór rosy. Sara spojrzała w niebo i zmarszczyła nos w niezadowoleniu. Szturchnęła Willa delikatnie łokciem. Ten nieprzytomnie spojrzał na nią, jakby zupełnie zapomniał o jej obecności.
    - Chodź musimy już iść. Chyba, ze chcesz tu siedzieć i marznąć.- Rudy w odpowiedzi zeskoczył z kamienia, wyginając przy tym nerwowo stopy, które co raz głębiej zanurzały się w piach.
    - Masz rację, odwiozę Cię, albo wiesz może będzie lepiej jeżeli ty poprowadzisz.
    Sara skinęła głową. Kluczki zabrzęczały, spadając na jej otwartą dłoń.
          Oboje w nerwowej ciszy ruszyli w stronę lasu. Sara zdawała sobie sprawę, z tego, że on ma setki pytań i jeżeli nie zada ich dzisiaj, to jej telefon nieustannie będzie dzwonił przez kolejne dni. Wiedziała, jak trudno poradzić sobie z tym, że jest się kimś innym, że na pozór zwyczajna inteligencja, okazuje się w jego przypadku dziwną bronią. Sara poznała kilku Taktyków, jednak zawsze ta zdolność wydawała jej się osobliwa, zupełnie nie użyteczna. Na wyspie było kilku takich, ale nigdy nie miała z nimi kontaktu, chodzili zupełnie innymi ścieżkami, należeli do grupy Epsilon tak jak Fantastycy. Wydział trzymał ich na poziomie -6 na tak zwanej kwarantannie. Trafiały tam wszystkie zadziwiające i trudne do opisania przypadki. Dziewczyna spojrzała na Willa, nie mogła zrozumieć dlaczego Wydział w ogóle poświęcał im czas. Co jest w nich takiego niezwykłego.
          Doszli już do auta. Stare, pordzewiałe z każdej możliwej strony Camaro, nie wyglądało zbyt kusząco nawet dla złodzieja. Wsiadła, delikatnie trzaskając drzwiami i otwierając drugie od strony pasażera. Skulony Will, usiadł obok niej.
    Dziewczyna spojrzała na niego wyczekująco, zapadając się w o dziwo miękki i wygodny fotel.
    - Pytaj, o co chcesz ?
    - Kiedy ? - Sara spojrzała na niego ze zdumieniem. Na początku nie wiedząc w zupełności o co mu chodzi, dopiero po chwili zrozumiała.
    - Nigdy – chłopak spojrzał na nią zaskoczony – Teoretycznie oczywiście. Nie zakwalifikują Cię do grupy ani nie będą specjalnie cię szukać, jeżeli sam się nie przyznasz, ze posiadasz dodatkowe zdolności. Gdy Cię dopadną, to na pewno jeden ze Szperaczy odkryje aktywność no i wtedy zrobią ci testy, ale to jest jedna z kilku zdolności, którą jak się uprzesz to nie odkryją.
    - Jesteś pewna ?
    - Tak znam Szperacza, kiedyś mówił mi jak to działa. Ciebie to nie dotyczy, uwierz mi.
    Rudy kiwnął w zamyśleniu głową, a po chwili uśmiechnął się. Na widok jego rozanielonej twarzy zachciało jej się śmiać.
    - Co cię tak bawi ?- zapytała, nie mogąc ukryć ciekawości. Czasami był dla niej zupełnie nie przewidywalny.
    - Wciąż jestem wolny, nie muszę się martwić, ze banda Czytaczy, Tropicieli i innego rodzaju paskudztwa wpadanie mi do domu.
    Sara wywróciła oczami. Zastanawiała się, czy opowiedzieć mu o Epsilonie, w sumie jeżeli go złapią to trafi właśnie tam. Spojrzała na niego, znów wrócił wyluzowany Will, nie chciała go martwić, nie było jeszcze takiej potrzeby, żeby straszyć go poziomem -6. Słyszała o ty miejscu przedziwne, przerażające pogłoski, ale w końcu to tylko historyjki.
    Chłopak ponownie spoważniał i spojrzał uważnie na dziewczynę.
    - Sara mówiłaś coś o specjalizacjach o Architektach i Budowniczych, o co z tym chodzi ?
    - Widzisz i tu zaczynają się schody. Nie mam bladego pojęcia. Co ty dokładanie potrafisz ? Pisałeś mi w esemesie, że widzisz plany, dotykając ścian lub kody kart kredytowych, kiedy trzymasz je w dłoni. Jak ty to widzisz ?
    - Ja nie widzę planów takich rysowanych, oczywiście mogę je naszkicować. Jednak najczęściej wygląda to tak, że na przykład muskam ścianę budynku dłonią. W tym samym momencie w mojej głowie pojawiają się setki korytarzy w trójwymiarze, tak jakbym przechodził nimi w zawrotnym tempie. Robi się mętlik, tunele nachodzą na siebie, no i wtedy zaczynam wariować, najczęściej myślę wtedy o ucieczce. Intensywnie się na tym skupiam i pojawiają  się korytarze, które mają mocniejsze kolory, wiem, że one prowadzą do wyjścia najkrótszą drogą. To jednak nie wszystko, kiedy dotykam palcami np. systemu alarmowego, kart płatniczych, bankomatów widzę wszystkie kody, po prostu mam liczby przed oczami. Podobnie jest z komputerami, dlatego tak łatwo włamuję się do każdego systemu.
    - To tak jak Energetycy- mruknęła pod nosem Sara, nie rozumiejąc na czym polega jego wyjątkowość.
    - Energetycy ?! Hmm...Coś słyszałem i czytałem, nie w zupełności to nie jest to samo.
    - Wiem. Energetycy tworzą dodatkowo pole siłowe, są jak przewodnicy prądu. Kiedy chcą się gdzieś włamać po prostu podpinają się jak wtyczki. Ty to coś zupełnie innego. Nie wytwarzasz pola siłowego. Działasz jak czytnik, po prostu odczytujesz informacje. Bezsensu w zupełności to nie to samo, inaczej nie dostalibyście specjalnej grupy.
    - Sara. Przed chwilą powiedziałaś, że nie będą na mnie polować i jeżeli im się nie przyznam to mnie wypuszczą.
    - Raczej Cię zabiją, albo wezmą na testera.
    Chłopak siedzący obok jęknął. Sara spojrzała na niego przepraszająco.
    - Nie to miałam na myśli. Wiesz, że zaczęły się Polowania. Teraz jest niebezpieczny okres. Bandy Łowców będą poszukiwać nowych osobników. Nie tylko oni. Cienie też będą walczyć o każdą zdolność. Przez dwa miesiące będą przemierzać wszystkie zakątki tego świata. Nie ukryjemy się przed nimi chyba, że masz miejscówkę na środku pustyni jak Gryffin.- widziała jak na wspomnienie imienia chłopaka, Will kątem oka spojrzał na jej zabandażowaną dłoń i siniaki w okolicach krtani. Uchylił usta, chciał coś powiedział, jednak zaraz przygryzł dolną wargę. Sara westchnęła.
    - Coś jeszcze potrafisz, lub chcesz o coś zapytać ?
    Rudy pokiwał przecząco głową. Po chwili jednak otworzył usta, aby zaraz je zamknąć.
    - Możemy jeszcze tu posiedzieć ?
    - Jasne. Nie śpieszy mi się.
        Krople deszczu głośno bębniły w dach samochodu. Ulewa wodospadem spływała po przedniej szybie, za którą majaczyły rozmyte kontury lasu. Patrzyła przed siebie, miarowo uderzając palcami o kierownicę. Will siedział skulony, strzelając kostkami w palcach. Ten rytmiczny dźwięk, wywoływał falę dreszczy na plecach Sary.
    - Mógłbyś przestać- warknęła na niego. Przerażony tonem jej głosu, spojrzał na nią ze skruchą i rozprostował palce. Cisza ponownie zapanowała w aucie. Po chwili spokojny głos chłopaka przedarł się, przez szum deszczu.
    - Jak tam jest...No wiesz na wyspie ?- wyjąkał, obserwując krople spływające po bocznej szybie. Sara wzięła głębszy wdech.
    - Na początku czujesz się jak w szkole. Chodzisz na zajęcia, mieszkasz ze współlokatorem. Wieczorem bawisz się w klubie, popisujesz się zdolnościami, pijesz drinki. Grasz na pieniądze,a raczej na punkty, które później wymieniasz na gotówkę, gdy opuszczasz mury ośrodka. Masz wolne przepustki za dobre sprawowanie, możesz podróżować gdzie chcesz. Odwiedzać rodziców. Przez cały ten czas utrzymują cię w przekonaniu, ze jesteś idealnym dzieckiem Boga, stworzonym przez niego do tego, by ratować świat przed innymi. No wiesz taki American Dream dla paranormalnych. No i wierzysz im. Jedyne co musisz dla nich robić, to zabijać, wtedy wydaje ci się to małą ceną, za życie jakie wiedziesz. Czujesz się jak żołnierz na misji. Bo przecież zabijając, robisz coś dobrego. Z czasem jednak zaczynasz dostrzegać luki. Widzisz przez pryzmat mydlanego świata, ze coś tu nie gra. Dostrzegasz rysy. Zastanawiasz się dlaczego niektórzy znikają ? Każdego wieczoru widzisz na dużych telebimach, znajomych którzy polegli. Oddajesz im honory, a jednak zaczyna ci świtać światełko. Dlaczego giną Ci z Zety, którzy nie mają żadnych zdolności ? Co się stało z dziewczyną i chłopakiem, którzy byli w sobie szaleńczo zakochani ? Czemu nigdy nie możesz wjeżdżać na poziomy od -5 ? Dlaczego twoi koledzy, których zabrano na zabiegi, już nie wracają ? Co się dzieje z osobami, które zaczynają węszyć ? Zaczynasz mieć setki pytań, później odkrywasz odpowiedzi karta po karcie. Jesteś przerażony, za każdym razem gdy wychodzisz na powierzchnie, marzysz o tym by uciec. Wtedy jednak jest już za późno. Wiesz, że GPS pod twoją skórą, to nie jest zwyczajna zabawka dzięki której cię namierzają. Jeżeli uciekniesz, wystarczy jeden przycisk, a trucizna zawarta w kapsule trafi do twojego krwiobiegu. To samo dzieje się jeżeli chcesz go usunąć. Chyba, ze znasz dobrego Uzdrowiciela, który Ci to wyciągnie. Każde kolejne zlecenie traktujesz jak śmierć dla twojej duszy, czasami nie masz już siły pociągnąć za spust. Bo wiesz, że ideały o które tak bardzo walczysz to zwykła rzeź. Kiedy jesteś już na granicy obłędu, żyjąc tylko po to by ratować bliskich, a jedyne o czym marzysz to śmierć. Dostajesz nagle zlecenie, odnaleźć chłopaka, sprowadzić go na Wyspę. Zostajesz Łowcą. Chłopak ten czekał już na Ciebie, nie wyglądał na zaskoczonego twoją wizytą. Niespodziewanie zaczyna opowiadać Ci o lepszym życiu. O mieście pełnym paranormalnych, chronionym przez Cienie, którego nie znajdzie nikt na mapie, gdzie nie trafisz bez przewodnika. W twoim sercu rodzi się nadzieja na normalne życie. Dajesz chłopakowi klika dni, wciąż udając, że go poszukujesz. On wszystko organizuje, znajduje przewodnika. Myślisz o tym jak nie wiele czasu, dzieli Cię od wolności. Wyobrażasz sobie jak żyjesz w mieszkaniu razem z mamą, jak chodzisz do szkoły, może nawet zakładasz rodzinę. Wkrótce zjawia się z kilkuletnim wietnamskim chłopcem. Ten patrząc na mój tatuaż gestykuluje i krzyczy do młodego Portugalczyka, że nie może mnie zabrać, ze ja to śmierć. Nieznany mi chłopak powierza mu swoje życie za moje. Wzruszona jego gestem, puściłam dłoń Wietnamczyka, za nim ten wykonał skok. Portugalczyk spojrzał na mnie zaskoczony. „Obiecuję, że będę Cię chronić”, mówię mu i znikam. Kilkanaście tygodni później mijam go na korytarzu Wydziału. Wściekła proszę go o wyjaśnienia. Ten mówi mi, że jest tutaj nie przypadkowo, że w Mieście Cieni nie dzieje się dobrze, że od lat 70 wiele się zmieniło, ludzie są tam tyranizowani. Mówi, ze poznał tam dziewczynę, która pomogła mu przeżyć pierwsze kilka dni. Należy ona do ruchu oporu, który chce stawić czoło Cieniom i Wydziałowi, dlatego potrzebują wtyki na wyspie. Od tej pory pracowaliśmy razem. Zostałam jego strażniczką, zazwyczaj było tak, że chłopak i dziewczyna współpracowali. Przeglądaliśmy akta i tworzyliśmy zespoły. Selekcjonowaliśmy nasze zlecenia. Niektórych uwalnialiśmy i pozorowaliśmy ich śmierć, innych odsyłaliśmy do Miasta Cienia. Wtedy zaczęłam czuć, że żyję. Graliśmy na dwa fronty, podobało mi się to. Później jednak zaufałam nie tej osobie co trzeba, a reszta historii...sam ja przecież znasz. Dobrze wiesz, że Gryffin nie ściga mnie za to, że zwinęłam mu prezent spod choinki.
    Westchnęła z irytacją. Dopiero po upływie kilku sekund zorientowała się, że jej dłonie kurczowo zaciskają są na kierownicy, a oczy pieką od suchości.
    - Przepraszam nie potrzebnie zboczyłam z tematu. Nie wiem co mi się stało. Nie powinnam Ci tego w ogóle mówić- spojrzała na niego przepraszająco, próbując ukryć zdenerwowanie w głosie.
    - Nie, dobrze zrobiłaś. Teraz patrzę na Ciebie zupełnie inaczej. Ludzie źle Cię oceniają, nie znają, nie mają pojęcia o tym co zrobiłaś.
    - Mówiąc „ludzie”, masz na myśli Gryffina ? – spojrzała na niego ze złością. Chłopak zmarszczył nos. Uśmiechnął się skruszony.
    - Nie tylko jego. Ja też nie zawsze Ci ufałem. Domyślałem się, ze jesteś po naszej stronie. Jednak często dopadały mnie wątpliwości, szczególnie po tej sprawie z Jonach. Muszę Ci się przyznać, że na początku za kumplowałem się z tobą, żeby tylko dowiedzieć się co mi dolega. Chciałem twojej pomocy. Dlatego byłem twoim sojusznikiem- dziewczyna patrzyła na niego z rozszerzonymi źrenicami. Nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Poczuła się zdradzona. Zdjęła ręce z kierownicy i nacisnęła klamkę, która jak na złość zacięła się. Nienawidziła go, miała ochotę rozszarpać go na małe kawałeczki. Zaufała mu, wierzyła w niego. Szarpała klamką, jednak drzwiczki ani drgnęły. Przeklinała ten złom w myślach wszystkimi epitetami, jakie znała.
    - Sara zaczekaj – Rudy chwycił ja za ramię. Dziewczyna posłała mu lodowate spojrzenie.- Przepraszam. Wiem jak to zabrzmiało, ale ja naprawdę Cię lubię. Po prostu chciałem być z tobą szczery.
    - Jestem Ci za to wdzięczna. Nie musisz już udawać mojego przyjaciela. Wiesz już kim jesteś. Poproś Gryffina niech Ci znajdzie kolegę o podobnych zdolnościach.- Will puścił ramie dziewczyny, powrócił do poprzedniej pozycji, ponownie wpatrując się przez szybę. Nie mogła określić wyrazu jego twarzy. Stał się taki przygaszony.
    - Nie powiem mu...No wiesz o tym kim jestem. Znienawidzi mnie.
    Sara spojrzała na niego uważnie, poczuła jakiś dziwny skurcz w żołądku. Wiedziała co on czuje, teraz jest w podobnej sytuacji. Westchnęła przeciągle. Nienawidząc się za to, co zaraz powie.
    - Pomogę Ci, jak tylko będę potrafiła. Jednak nie licz na nic więcej.- Twarz chłopaka rozpromieniła się. Za to Sara ugryzła się w język.
    - Naprawdę ?
    - Nie na niby. Możemy już wracać ? Poszukam jakichś informacji o tobie, ty też szukaj. Wykorzystaj to swoje „coś”.
    - Dobra.
         Sara nie patrząc na niego i wyzywając się w myślach, zawróciła na leśnej drodze i wyjechała na główną drogę. Silnik głośno charczał przy każdej zmianie biegów. Doprowadzało ja to do szału, podobnie jak głucha cisza panująca w aucie.
    - Ten chłopak o którym mówiłaś. On jest jeszcze na wyspie ?- jeżeli był jakiś temat, o którym jeszcze chciała z nim rozmawiać. To ten na pewno do niego nie należał. Wdepnęła mocniej pedał gazu i wysyczała.
    - Nie- Will w zupełności nie przejął się tonem jej głosu.
    - Uciekł tak jak ty ?
    - Nie żyje- powiedziała przepełnionym bólem głosem, patrząc mu prosto w oczy. Odwróciła wzrok i skupiła się na drodze. Po chwili milczenia, Rudy zadał kolejne męczące pytanie.
    - Kochałaś go ? – Spytał zaciekawiony, uważnie ją obserwując. Sara zaśmiała się gorzko.
    - Słowo „kochać” ma wiele znaczeń. Nie zapominaj o tym.
          Jechali w ciszy. Nie odzywając się już do siebie. Po kilku minutach Will zaczął strzelać palcami. Sara zacisnęła usta w wąską kreskę. Nie chciała mu pokazać, jak bardzo to ją drażni. Ile nie miłych wspomnień ten dźwięk rozgrzebuje w jej wspomnieniach. 
          Telefon Willa zadzwonił w kieszeni. Wyciągnął go i uśmiechnął się patrząc na wyświetlacz.
    - No i jak się beze mnie bawicie?- spytał beztroskim tonem, w zupełności nie pasującym do napiętej atmosfery panującej w aucie. Ktoś głośno i nieskładnie przekazywał wiadomości. Z każdym słowem rozmówcy, twarz Willa przybierała co raz bledszy odcień. Zaniepokojona Sara zwolniła, uważnie go obserwując. Półprzytomny chłopak wsunął telefon do kieszeni. Spojrzał na Sarę, strach był wypisany w każdym zakamarku jego twarzy. Przez myśli dziewczyny przebiegało setki przerażających scenariuszy.
    - Gryffin...- wyszeptał- Gryffin jest w szpitalu.
    Sara zahamowała gwałtownie. Will tylko spojrzał na nią i skoczył.
    - Co za idiota ! – warknęła Sara, z piskiem opon zawracając na drodze. 

    ***
    Nowa notka do tygodnia od pojawienia się 10 komentarza (tak wiem durna zasada, ale ja po prostu jestem ciekawa co myślicie o tym blogu :). Przypominam, że jeżeli chcecie znaleźć się w Polecanych lub Powiadamianych, piszcie w komentarzach i na GG. Kilka osób pytało mnie, czy istnieje możliwość podpisywania się swoim nickiem pod komentarzem na  blogspot bez logowania się ? Tak istnieje taka możliwość. Do tego służy zakładka NAZWA/ ADRES URL , jeżeli nie macie blogów po prostu wpisujecie tylko nazwę, także nie musicie korzystać z zakładki Anonimowy ;) Jestem bardzo ciekawa co myślicie o tym rozdziale.
        Chciałabym bardzo podziękować damonvampire, autorce intrygującego bloga z serii TVD, która zaczęła czytać te moje wypociny od początku i zostawiać pod nimi komentarze z bardzo pomocnymi uwagami. Obiecuję, że jak tylko znajdę więcej czasu, to zacznę poprawiać wszystkie błędy według twoich rad.
         Drugim fajnym blogiem jest ciekawa historia, którą zaczęła pisać Avalon warto do niej zajrzeć. Opowiada o dziewczynie, która jest nekromantą, więcej wam nie zdradzam po prostu sami zajrzyjcie ;) Naprawdę warto ;)

11 komentarzy:

  1. kurcze! świetne muszę przeczytać poprzednie! http://las-tontas-no-van-al-cielo.blogspot.com/ dodaje do linków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. :) Chciałam Cię jedynie poinformować, że nazwa mojego bloga została zmieniona z http://nowa-historia-o-wampirach.blogspot.com/ na http://swit-zywych-trupow.blogspot.com :)
    A tego rozdziału niestety na razie nie przeczytam, bowiem chcę być na bieżąco, od początku, więc czytam te pierwsze. Do niego też kiedyś dojdę i na pewno skomentuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu mam pisać? Jak zwykle świetnie. Will Taktykiem? Gryffin w szpitalu? Zawsze tak pozostawiasz w napięciu i tylko domyślać się co dalej. Oj, dzięki także, że mnie reklamujesz :) A co do mojego bloga, to nowy rozdział powinien pojawić się na początku kolejnego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś cudowna. :O
    To opowiadanie jest świetne!
    Mam pytanie, czy możesz mnie informować o nowych rozdzaiałach? Byłabym wdzięczna! :)
    http://they-have-no-reflections.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że fabuła się rozkręca, lubię to. :) Pisz tak dalej. ;d Myślę, że powinno dojść do tych 10 komentarzy. ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejne! Zapraszam do mnie :3 zewaniola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny. Ciekawe co temu pajacowi się stało w końcu z tą raną... Czekam na kolejny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się tam podobało... Może już powoli mylą mi się te nazwy ludzi z różnymi zdolnościami, ale dam rade to ogarnąć... A co ten Gryffin znowu odwalił? Czy on nie może usiedzieć ze spokojem na swoich czterech literach?

    OdpowiedzUsuń
  9. No, w końcu zebrałam się do napisania jakiegoś w miarę sensownego komentarza. Tak sobie czytałam ten rozdział, czytałam i... wiesz co? Trochę chaotycznie to wszystko ujęłaś. Wszystko skupiło się wokół spotkania Willa i Sary, więc pod koniec już trochę się nudzić zaczynałam, nie ukrywam, jednak bardzo ucieszył nie fakt, że bliżej zapoznałaś nas z tą całą klasyfikacją wśród skoczków, wyjaśniłaś dużo terminów itp. Podoba mi się również relacja, jaką zbudowałaś pomiędzy tą dwójką - takie różne charaktery, a jak ze sobą rozmawiają, to aż przyjemnie to czytać. Haha, powinnam cię udusić za przerwanie w takim momencie, toż to zasługuję na karę dotkliwą :D. Pozdrawiam cię serdecznie i czekam na kolejny rozdział, o którym to już pewnie mnie poinformujesz i to na gg, jak się dogadałyśmy, nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za komentarz u mnie :)
    Zabierałam się za przeczytanie już od dłuższego czasu (tym bardziej, że natrafiłam na Twój blog, gdy był jeszcze na onecie), ale ostatnio miałam trochę nauki i projekt do zrobienia, więc dopiero w weekend znalazłam trochę czasu.
    Masz lekki styl i tekst czytało się z przyjemnością. Bardzo spodobał mi się pomysł na opowiadanie. Na początku trochę zaplątałam się w tych wszystkich nazwach, ale z czasem pewnie wszystko sobie w głowie poukładam i ogarnę.
    Jejku, dlaczego musiałaś ostatni rozdział skończyć w takim momencie. Z chęcią poczytałabym sobie dalej i dowiedziała się więcej o sytuacji Gryffina, a tu niestety trzeba czekać do kolejnego rozdziału.
    Przy okazji zapraszam na nowy rozdział do siebie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. "ponownie wpatrując się przez szybę"- za szybę, albo spoglądając przez szybę
    I z błędów to tyle. Czytałam rozdział na niemieckim, więc nie miałam jak wypisywać ich, a nawet jeśli bym miała to na pewno nie było ich dużo, więc tam mogę odpuścić. ^^
    I powiem tak. Ten powiedzmy, że monolog Sary mnie strasznie wciągnął. Nie mogłam wprost oderwać od niego wzroku. Koleżanka z ławki pytała się co mi się dzieje xd A na niemieckim powinnam uważać, bo mam istną żyletę !
    Też tak czasami mam, że zaczynam o czymś mówić, a potem opisuję historię mojego życia hahha xd Takie zboczenie jakieś...
    Bardzo ładnie ze strony Willa, że powiedział Sarze co kierowało nim kiedy zaczął się z nią kumplować. I całkowicie rozumiem jej rozgoryczenie. Też bym tak zareagowała na jej miejscu. Czuć się ważnym tylko dlatego, że ktoś ma do nas sprawę to straszne uczucie ;/ Dziwnie to zdanie zapisałam, ale nie mam głowy, żeby powtarzać. ;d
    Czyli to jednak nie był Gryffin, a Will! Po raz kolejny się pomyliłam xd
    A Gryffin się doigrał ha! Sara pojedzie do szpitala? Po co tam ona? Przecież to nie jest jej przyjaciel.. Tylko odkryje przed nim swoje uczucia!

    Dziękuję za dedykację :) Ja wiem, że te moje komentarze mogą być nużące i wręcz irytujące no ale staram się jak mogę i próbuję dawać dobre rady. Sama nie jestem jakaś dobra, ale to co wiem, próbuję przekazać dalej. :)

    OdpowiedzUsuń