niedziela, 6 maja 2012

9. Kawałki układanki

Bolesne zimno przedzierało się przez jej kość czołową, jakby ktoś próbował zamrozić jej umysł od środka. Zaczerpnęła powietrza i delikatne uchyliła powieki. W pomieszczeniu panował półmrok. Jednak mimo wszystko rozpoznała znajome kształty i zapach własnej pościeli. Poczuła ulgę, ze po tym wszystkim znalazła się ponownie w miejscu, które może nazywać domem. Wiedziała również, ze nie może zostać tu dłużej. Nie mogła narażać swojej rodziny na swoja obecność. Nie teraz, kiedy tak wiele osób w miasteczku zna jej tożsamość. Z jej ust wyrwało sie delikatnie westchnienie, dotknęła dłonią czoła i zdjęła kompres. Dostrzegła po swojej prawej stronie miskę na szafce nocnej. Wrzuciła do niej miękki ręcznik, a woda plusnęła z charakterystycznym odgłosem.
-Już wstałaś- w głębi pokoju rozbrzmiał zachrypnięty męski głos. Sara zamarła, już dzisiaj słyszała podobne pytanie. Sylwetka zaczęła podnosić się z fotela. W mdłym świetle padającym przez zamknięte okiennice, rozpoznała swojego kuzyna.
-Jared, co ty tutaj robisz ?
Chłopak odchrząknął głośno.
-Pilnuję cię maluchu. Jeszcze dobrze się nie zadomowiłaś, a już pakujesz sie w kłopoty.
Nawet w tym świetle dostrzegła, ze delikatnie sie uśmiechnął, ale był on bardzo smutny. Chłopak podszedł i usiadł na skraju łóżka. Przez chwile w pokoju było słychać tylko świst oddechów i cichutkie skrzypnięcia materaca, na którym wiercił sie Jared. Sara obserwowała go, a na jej twarzy pojawił sie uśmiech. Od dziecka kręcił sie, kiedy się denerwował. Cieszyło ja to, ze choć ta jedna cecha sie w nim nie zmieniła. W końcu usiadł z twarzą w kierunku Sary, jednak nie patrzył jej w oczy. W opiekuńczym geście nakrył kołdrą jej stopy.
-Jak sie czujesz ?- spytał, delikatnie dotykając jej zabandażowanej dłoni.
-Nawet znośnie. Bywało ze mną gorzej. Uwierz mi.
Zdobyła sie nawet na lekki uśmiech, aby potwierdzić swoje słowa. Liczyła na to, ze chłopak go odwzajemni. Zamiast tego ukrył twarz w dłoniach, by po chwili w nerwowym geście przeczesać włosy palcami.
-Przepraszam. Tak bardzo przepraszam Sara, byłem kompletnym debilem.
-Ale o czym ty mówisz, nie masz mnie za co przepraszać.
-Jak to nie mam. Odkąd tu przyjechałaś traktowałem cię jak jakąś rzecz, a nie jak najlepsza przyjaciółkę, jak członka rodziny. Może gdybym wczoraj, choć przez chwilę posłuchał jej, a nie skupiał się tylko na sobie. Na pewno nie leżałabyś tutaj.
-Jared. Skup się, mówisz tak chaotycznie, ze ledwo nadążam. O kim ty mówisz ?
-O Ashley. Wiem, ze to jej sprawka. Zawsze znajdzie za kasę jakichś debili, co odwala za nią brudną robotę.
„No tak Ashley”-pomyślała. Przez wydarzenia wczorajszego wieczora, zapomniała zupełnie o szkolnym upokorzeniu. Pokręcała głową i zastanawiała się jak ma wybrnąć z tej sytuacji, jak wyprowadzić z błędu kuzyna.
-To nie była Ashley, ani jej banda, czy jak ty to tam nazywasz...-zawahała się przez chwilę- to zupełnie ktoś obcy i dla własnego dobra nie powinieneś się tym interesować.
Jared przyjrzał się jej badawczo. Delikatnie zmarszczył brwi. Po kilku sekundach jego spojrzenie stawało się co raz bardziej natarczywe, a pionowa kreska na czole pogłębiała sie co raz bardziej z każdą sekundą. Sarę zaczynało to co raz bardziej irytować.
-Możesz przestać gapić się w ten sposób- wzięła głębszy wdech.- Przepraszam ostatnio jestem nieco rozdrażniona. Po prostu zbyt długo czułam sie jak małpa w klatce. Nie powinnam na ciebie naskakiwać.
Przyjrzała sie chłopakowi, w ogóle jej nie słuchał. Tylko wciąż intensywnie się w nią wpatrywał. Mimo panującego półmroku miała wrażenie, ze stara się wejść w głąb jej duszy. Tak jakby próbował z niej czytać. Już wcześniej to podejrzewała, ale teraz miała szansę to sprawdzić. Był bardzo skupiony, jeżeli jest tak jak myśli, to to jest jedyna szansa aby to sprawdzić. „Jared przestań się gapić”- dała mu jasny i wyraźny przekaz myślowy, jeszcze nigdy nie starała się tak bardzo, aby ktoś ją usłyszał. Nie minęły cztery sekundy, a brunet powrócił do rzeczywistości.
-Przepraszam. Zamyśliłem się. Mogłabyś powtórzyć.
Jego głos był jeszcze bardziej zachrypnięty, ale tym razem towarzyszył temu lęk i cicha, ukryta ekstaza. W tym momencie była zbyt osłabiona, każdy nawet najgorszy czytacz, mógł z jej umysłu wyciągnąć wszystkie informacje i tak cieszyła się, ze jakimś cudem przeżyła skok. Bała się tego co zobaczył w jej umyśle. W głębi serca miała nadzieję, ze potrafi odczytywać tylko teraźniejsze informację, jeżeli potrafi przenikać, poznał o niej najgorsze fakty, każdą historię, która próbowała ukryć głęboko, o której chciała zapomnieć. Nie zastanawiała sie zbyt długo, czy odkryć przed nim jego własny, a jednocześnie swój sekret. Wiedziała, ze nie będzie mogła go zbyt długo okłamywać.
-Mówiłam do Ciebie – zrobiła, krótką pauzę- w twoich myślach.
Jared spojrzał na nią, jednocześnie nabierając głośno powietrza i wypuszczając go z lekkim drżeniem. Wstał gwałtownie z łóżka i przeszedł na drugi koniec pokoju. Po upływie parunastu sekund, stanął do niej tyłem, opierając się o okiennice.
-Kiedy sie domyśliłaś ?
-Miałam takie podejrzenia, odkąd zawiozłeś mnie do szkoły. Prawdopodobnie gdybyś tak nerwowo nie zareagował, to być może uśpiłbyś jakoś moje przypuszczenia.
Brunet odwrócił się ponownie w jej stronę, opierając sie plecami o okiennice. Spojrzał w przestrzeń ponad nią.
-Dobrze pamiętam, ten dzień kiedy powiedziałem ci o tym. Byliśmy tacy mali, nieświadomi. Nie wiedzieliśmy jak wygląda prawdziwe życie. W tedy nie czytałem jeszcze w myślach, to przyszło znacznie później. Nigdy nie zapomnę tego jak siedzieliśmy na plaży, a ja unosiłem krople wody, o dziwo spokojnego w tym dniu Bałtyku. Patrzyłaś jak zaczarowana, a ja cieszyłem się, że nie byłaś przerażona jak moja mama. Powiedziałaś wtedy, ze Bóg dał mi ten dar w jakimś ważnym celu, po to aby chronić to co najważniejsze.
-Pamiętam. Teraz już pamiętam. Czuje się dziwnie, wydaje mi sie, ze nie mogłam o tym zapomnieć.
-Może dlatego, ze kilka dni później zmarł twój tato.- Sara wzruszyła ramionami i poruszyła sie niespokojnie. Nie lubiła tego tematu, nie lubiła wspominać o tacie, mamie, ani o życiu w Polsce, czuła się wtedy tak pusta w środku, jakby była tylko lalką. Próbowała szybko zmienić temat.
-Hej, nie wiedziałam ze twoja mama wie.
-Wie o mnie i o tobie chyba też. Ostatnio próbowała mnie podpytać, ale ja do dzisiaj nic nie wiedziałem. W przeciwieństwie do mnie, nie pochwaliłaś się swoimi zdolnościami w dzieciństwie.
-Bo w tedy ich nie posiadałam- Jared prychnął – Naprawdę. Coś zaczęło się ze mną dziać dopiero gdy miałam 14 lat.
-Jak to możliwe ? Więc dlaczego ja... ?
-To zależy od organizmu, niektórzy mają dopiero 16 do 18 lat jak zaczynają, ale już do końca życia są kategorią „ Z” bardzo słabą. Nie wielu z nich się rozwija. Ale to dłuższa historia i obiecuję, ze kiedyś ci ja opowiem. Muszę jednak jeszcze wypocząć, zanim się wstanę z tego łóżka o własnych siłach. Powiedz mi oprócz telekinezy, posiadasz jeszcze zdolność czytania w myślach. Jak to wygląda, musisz kogoś dotknąć, widzisz tylko teraźniejszość, czy tez przeszłość i wszystko co ukryte.
-Powiem ci wszystko, ale nie mów do mnie jak lekarz do pacjenta w psychiatryku.
-Przepraszam- powiedział z zakłopotaniem Sara .–Stary nawyk.
Chłopak zaśmiał się.
-Do dzisiaj potrafiłem tylko wyłapywać myśli. Jakieś strzępki. Ułatwiało mi to życie w wielu sytuacjach i jak do tej pory zupełnie wystarczyło. Dopóki nie dostrzegłem cię dzisiaj ze swojego balkonu, jak leżałaś na piasku. W pierwszej chwili chciałem krzyknąć coś durnego, myślałem, ze jesteś pijana, przynajmniej ja bym tak zrobił po czymś takim, a w dodatku byłem na ciebie wściekły bo szukałem cię całe popołudnie. Jednak w tym samym momencie poczułem coś dziwnego. Przerażający ból rozlał się w moim ciele, kawałki myśli przypominające puzzle próbowały się dobić do mojego umysłu. To było chaotyczne i przerażające. W tych kawałeczkach widziałem dużo krwi, jakieś strzępki wydarzeń. Jedne były wyraźne inne bardziej rozmyte. Nie zastanawiając się dłużej, teleportowałem się do ciebie. Byłaś blada i cała we krwi. Myślałem, ze zaraz umrzesz. Cały czas przesyłałaś mi jedno intensywne zdanie „Nie mogę się teleportować, to mnie zabije”. Nie wiedziałem co robić. Zaniosłem cię szybko tutaj. Próbowałem dodzwonić się do ojca, ale miał operację, mama gdzieś wyjechała. Nie chciałem byś odeszła. Gdy usłyszałem twój oddech, bardziej wyraźny i spokojny. Potraktowałem to jak drugą szansę od losu. Chciałem wszystko naprawić. Gdy tak siedziałem w tym fotelu i patrzyłem na ciebie, byłem przerażony, ale czułem też dziwny rodzaj szczęścia jakby ekstazę. Czasami miałem ochotę wylecieć na plaże i wydrzeć sie na całe gardło. W tak beznadziejnej sytuacji, mój dar się zmienił. Nie tylko dotykałem twojego umysłu, ale i uczuć. Wiedziałem o czym myślałaś i co czułaś. Choć nie zawsze miałem połączenie. Czasami była to kompletna cisza lub jakiś pojedynczy impuls.
-Przenikanie z telekinezą- powiedział jakby bardziej do siebie Sara.
Brunet spojrzał na nią jakby powiedziała do niego coś w chińskim języku.
-To co dzisiaj doświadczyłeś, fachowo nazywa sie przenikaniem. Wnikasz do czyjegoś umysłu, odkrywasz wszystko co ukryte. Myśli można łatwo zataić, emocji niestety nie. To bardzo fascynująca i niebezpieczna zdolność. Łatwo się w niej zatracić, trudno uzyskiwać kontrolę nad samym sobą i otoczeniem. A ta zmiana o której wspominałeś to inaczej faza. Twój dar osiągnął kolejny poziom. Jak poczuję sie lepiej, pomogę ci sie z tym oswoić. Sprawdzimy na którym jesteś etapie.
-Skąd tyle o tym wiesz ?
-Życie mnie wiele nauczyło. Powiedzmy, ze miałam okazję poznać kilku nam podobnych. Nie mogę powiedzieć Ci nic więcej. Nie dzisiaj. Myślę, ze nam obojgu przyda sie jeszcze trochę odpoczynku.
Jared kiwnął głową i ruszył w stronę drzwi. Gdy jego dłoń dotknęła klamki, w jego umyśle rozbrzmiały ciche słowa „Dziękuję, ze mnie uratowałeś”. Odwrócił się i spojrzał na Sarę. Była bardzo spokojna. Wiedział, ze wypowiadając te słowa już zasypiała. Nie wiedział natomiast, dlaczego po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Próbując odnaleźć odpowiedź, odkrył, że jej umysł ponownie stał sie dla niego zamknięty. A tak bardzo chciał dowiedzieć, dlaczego zabiła ta piękną dziewczynę ? Spojrzał na nią po raz ostatni i wyszedł cicho zamykając drzwi.
***
Dochodziła już 5 rano, a Will wciąż nie mógł spać. Zaniepokojony spoglądał na zegarek. Każda minuta, dłużyła mu sie jak godzina. Dzwonił do niego tyle razy i za każdym słyszał to samo, „Abonent poza zasięgiem”. Istnieje tylko jedno miejsce gdzie może być. Zastanawiało go jednak, dlaczego tam jest ? Dzisiaj wieczorem słyszał w pracy, jak kilku chłopków ze szkoły gadało o zaginięciu Sary Grey. Ponoć rodzina wszędzie ja szukała. Jednak jeżeli jest tam gdzie on myślał, to raczej nikt jej nie znajdzie. Zanim podjął ostateczną decyzję, wybrał jeszcze jeden numer. Z głośnym westchnieniem, nacisnął czerwoną słuchawkę. Sary telefon, również milczał. Nie zastanawiając się dłużej. Wstał, włożył na siebie ulubione przetarte dżinsy i wczorajszy t-shirt. Cicho skradając się, wyszedł z domu. Odpalił samochód i na samym sprzęgle odjechał parę metrów, dopiero przy domu sąsiadów, odważył sie nacisnąć na gaz. Tak jak podejrzewał huk silnika starego camaro, rozniósł się po okolicy. Miał nadzieję, ze nie obudził najważniejszej osoby, swojej własnej siostry. Nie chciał tłumaczyć sie Barbarze, dlaczego szuka Gryffina. Ona i tak powiedziałaby mu to co zawsze „To nie nasza sprawa, mamy dość własnych kłopotów. Niech robi co chce”. Według Willa pozwolić Gryffinowi robić to co chce, to tak jakby rzucić zapałkę do karnista z benzyną. Sam nie wiedział, czy jego przyjaciel juz nie odpalił tej zapałki.
Jechał prawie czterdzieści minut, dopóki nie znalazł się w zupełnie innej miejscowości. Wjechał na drogę prowadzącą na dziką plaże, z której od lat nikt nie korzystał. Przez miejscowych była nazywana „Zatoką śmierci”. Ze względu na rekiny, nie było to jedne z najprzyjemniejszych miejsc na kąpiel czy romantyczny piknik. Wyszedł z auta , zamknął oczy i skoczył.
Pierwsze co usłyszał to dźwięk tłuczonego szkła, a następnie wystrzał. Coś ścisnęło go w żołądku, a w gardle pojawiła się piekąca suchość. Miał nadzieję, ze nie zobaczy tego przerażającego obrazu, tego jak walczą. Ruszył przed siebie, podążając za dźwiękiem. Co jakiś czas, ku swojemu zdziwieniu potykał się o puszki, lub jakieś papiery.
Poranne pustynne słońce, oślepiło go, dopiero po chwili dostrzegł swojego przyjaciela, strzelającego do pustych butelek po piwie. Już dawno nie widział go w tak opłakanym stanie. Ostatni raz był w takim amoku zaraz po śmierci E.V. Rozejrzał się nerwowo w około, ale nie dostrzegł nigdzie ciała Sary, ulżyło mu ale tylko trochę, nie miał pewności czy nie ma go gdzieś w budynku.
-Gryffin- powiedział Will spokojnie, ale na tyle stanowczo aby zwrócić jego uwagę.
Brunet gwałtownie odwrócił sie i wycelował w przyjaciela.
-Ach to ty. Wilhelmie stary przyjascielu, szemusz to zwdzieszam ta wizyte.- Mówił tak szybko i takim bełkotem, ze rudowłosy ledwo rejestrował to co on mówił.- Poszczeka...Mócisz ze mną wypić, za najwikszą poraszkę mego zycia. Choć walniemy sobie drina.
Podszedł do niego pociągnął go za rękaw do budynku. Ledwo trzymając sie na nogach. Przyniósł kolejne butelki, jakiegoś alkoholu.
-Myślę, ze tobie to juz chyba dzisiaj wystarczy.
-Bzdura.
Trzęsącymi się dłońmi próbował otworzyć kapsel od butelki. W tym czasie Will rozejrzał sie po pomieszczeniu. Panował tu totalny bałagan. Wszytko było porozwalane. Poprzewracane stoły, pozrywane plakaty, potłuczone szkło, a nawet rozwalony monitor komputera. Znał ten układ, widział go nie raz. Zawsze wygląda tak każde jego mieszkanie, kiedy on wpada w szał. A to oznacza dwie rzeczy : nie zabił Sary, lub dowiedział się czegoś o czym nie miał pojęcia, a nie chciał wiedzieć.
-Gryffin co sie stało ?
-Nic wszytko jest po prostu świetnie. Uratowałem tej dziwce dupę, tylko po to aby dowiedzieć się, ze zabiła moją E.V tylko dlatego, ze w jej pojebanej psychice ona ich zdradziła. Rozumiesz to Evelyn zdrajczynią, to tak jakbyś powiedział że papież jest gejem. To chore i niedorzeczne i totalnie popierdolone- Will zacisnął usta w wąską linie, juz kiedyś podejrzewał, ze E.V nie jest takim aniołem za jakiego wszyscy ją mają, widział w jej oczach, to jak manipulowała otoczeniem. Nie powiedział nic jednak pozwolił mu kontynuować.- A wiesz co jeszcze mi powiedziała. Była nakłaniaczką, a co piękniejsze były przyjaciółeczkami i razem mieszkały w domku dla świrów z wydziału. A i w dodatku miała mnie zabić. E.V i zabijanie z zimną krwią. Pamiętasz jak się krzywiła i wściekała jak wykańczaliśmy ludzi i jeszcze byliśmy z tego dumni. Te jej długie kazania na temat tego, ze zemsta i mordowanie wcale nie są rozwiązaniem- Gryffin roześmiał się głośno- Głupszej historii, tylko po to aby ratować tyłek nie słyszałem nigdy. Chciało mi się rzygać, gdy patrzyłem na nią, jak mówiła do mnie, jak robiła wszystko aby tylko wyjść stąd żywa. Wiesz mam nadzieję, że zdechła podczas skoku. Gdybyś widział jak była słaba, ledwo trzymała sie na nogach. Teleportacja na przestrzeni tylu tysięcy kilometrów, powinna mieć tylko jeden skutek. Śmierć, komiczną w dodatku, bo przez własne zdolności. Ale wiesz nawet jeśli żyję, nie odpuszczę jej dopóki mi nie powie całej prawdy, nie tej durnej bajeczki i nie dam jej spokoju dopóki nie odkryję prawdy o E.V. Gryffin wybuchnął śmiechem szaleńca.
Z całego tego mamrotania. Will próbował połączyć, wypowiedziane przez niego fakty w logiczna całość. Zaczął tworzyć pytania np. Przed czym ją uratował ? Co tak naprawdę powiedziała mu o E.V. ? Rozejrzał się ponownie po pomieszczeniu. Sądząc po tym jak wygląda jego dom. Sara musiała powiedzieć mu coś w co choć przez chwilę uwierzył, po to aby za chwilę utopić ostatnie resztki rozsądku w alkoholu. Spojrzał na Gryffina ze współczuciem, zasypiał już na fotelu. Wstał wziął przyjaciela pod ramię i skoczył.
-Jescze ja zabiję- cicho wymamrotał Gryffin, kiedy ten próbował usadowić go na fotelu Camrao.
Ruszył do domu z nadzieją, ze jeszcze nie wszystko stracone.

3 komentarze:

  1. ~Anchesenamon6 maja 2012 11:45

    Tfu, co za zwłoka z mojej strony. Cóż, dobrze, że Jared się zmienił, w milszej wersji bardziej przypadł mi do gustu. A z tego Willa to taki kumpel na dobre i na złe, szczerze go podziwiam, że jeszcze z Griffinem wytrzymuje. Ogółem rozdział całkiem dobry, rażą tylko błędy. Jeśli nie masz czasu ich poprawić, to napisz, dam ci moje gg i spróbujemy coś na to poradzić. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry rozdział, opłacało się czekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dzisiaj na lekcji, dlatego nie przytoczę jakoś błędów, ale wiem, że kilka znalazłam. Między innymi kanister. źle napisałaś :D
    Oprócz tego w pewnym momencie ciągle używałaś słowa "coraz". Więc błąd, ponieważ dużooo powtórzeń :)

    Zachowanie Jareda, bardzo w porządku. Jest dobry kuzynem. Myślę, że jeszcze się z Sarą dogadają i jakoś wrócą do przyjaźni z dzieciństwa. Podoba mi się to, że ma akurat takie zdolności. Na pewno będą one przydatne. Sama czasami chciałabym wiedzieć co myślą inni...:)
    A Gryffin? Oj nie wydaje mi się, żeby jego zachowanie wyglądało tak tylko i wyłącznie dlatego, że Sara tak mówiła o E.V. Przejął się, bo w głębi duszy wie, iż jest to prawda. A tak na marginesie to gdyby chciał zabić Saręto zrobiłby to już tysiąc razy. :)

    OdpowiedzUsuń